Natomiast ostatni mecz Saganowskiego w barwach Aalborga w fazie grupowej Ligi Mistrzów rozegrał przeciwko Manchesterowi United (2:2). "Sagan" grał przez pełnych 90 minut. Z pewnością można precyzyjnie podsumować jego występy w mistrzu Danii. Polak zagrał w 13 meczach, w których strzelił 3 gole. Nie zawsze mógł liczyć na miejsce w wyjściowym składzie, a jeżeli już grał, to należał do najlepszych na boisku. Saganowski zaliczył również 8 występów w Champions League, w których strzelił jednego gola. Początkowo mówiło się, że nasz zawodnik przedłuży kontrakt z duńskim zespołem, ale z każdym kolejnym dniem jego sympatia do tego klubu malała. Zmienił się trener, bo kiedy zespołem opiekował się Allan Kuhn, nie darzył on większym zainteresowaniem Polaka. - Zaczyna mi się tutaj coraz mniej podobać i jestem pewien, że nie zostanę w Aalborgu na dłużej - mówił były piłkarz Legii Warszawa. "Sagan" słowa dotrzymał. Obecnie przebywa na świętach w Polsce. Co dalej? Na pewno wróci do Southampton. Na początku stycznia ma się okazać czy podpisze nowy kontrakt. Szansę na to są duże, bo "Święci" na gwałt potrzebują napastnika. W lidze bronią się przed spadkiem, a ich skuteczność pozostawia wiele do życzenia. Gdyby Saganowskiemu nie udało się jednak zostać w Southampton, to pewnie znów zostanie wypożyczony. Pytanie tylko gdzie? Na pewno nie będzie to polski klub, gdyż żadnego z nich nie stać na wyłożenie miliona funtów. Kto wie czy nie obierze on kierunku na Półwysep Iberyjski. Wieści głoszą, że kilka klubów portugalskich chciałoby mieć Polaka w swoich szeregach. Akurat "Sagana" dobrze wspominają w tym kraju, gdyż swego czasu w barwach Vitorii Guimaraes był najlepszym zawodnikiem. Kto wie czy rozdział "Reprezentacja Polski" dla "Sagana" nie jest już zamknięty. Ostatnio na łamach mediów skrytykował on Leo Beenhakkera, zarzucił mu, że czuje się jak piąte koło u wozu, a jak wiadomo, holenderski szkoleniowiec nie lubi, jak krytykuje się jego osobiste decyzje.