Pozostanie Semira przy Bułgarskiej to kluczowa sprawa dla poznańskiej "lokomotywy". Młody Bośniak w krótkim czasie stał się dla "Kolejorza" tym, kim był Ronaldinho dla Barcelony w najlepszym okresie występów w klubie z Katalonii. Przez Semira przechodzi większość akcji Lecha. To on fenomenalnie wykonuje stałe fragmenty gry, drybluje, zasłania piłkę. Gol strzelony z połowy boiska w meczu z Nancy to także dzieło Stilicia. Nic dziwnego, że po znakomitym półroczu w polskiej ekstraklasie i Pucharze UEFA po Bośniaka w kolejce ustawiły się zachodnie kluby. Najmocniej naciskał Celitc Glasgow, a piłkarzowi w głowie zamieszanie robili menedżerowie. Raymond Sparkes, które wytransferował do Szkocji m.in. Macieja Żurawskiego, zagiął na Stilicia parol, ale "Franz" Smuda ma dobry wpływ na Semira i namówił go do pozostania w Polsce. Wydaje się jednak, że Semir ma jeszcze dużo do wygrania z Lechem Poznań. Inne kluby, z mocniejszych od polskiej lig, mogą poczekać. I w tym czasie pozbierać na niego pieniądze, bo jeśli "Kolejorz" zrealizuje plany podboju Pucharu UEFA, Stilić nie będzie tani.