- Czy miałem dzisiaj strasznie dużo pracy? Fakt, ale nawet się cieszę z tego, że mogłem sobie troszkę pobronić. Cieszę się też z tego, że wygraliśmy z Irlandią. Tym bardziej, że na stadionie było mnóstwo polskich kibiców i chcieliśmy im sprawić radość - nie krył bramkarz Arsenalu Londyn. "Fabian" zastanawiał się, dlaczego tak dużo działo się pod naszą bramką. - Dzięki temu mecz był ciekawszy. Prowadziliśmy 2:0, więc Irlandia starała się atakować. Stwarzała sobie jakieś sytuacje, ale koniec końców to my jesteśmy zwycięzcami, a tych się ponoć nie sądzi. Najważniejsze, że mecz mógł się podobać kibicom - podkreślał. - Gdybyśmy nie wygrali, pewnie byłbym w innym humorze, ale fakt, że w końcówce był lekki dreszczowiec, dodał tylko smaczku całemu meczowi - uważa. Jak Łukasz wspomina sytuację po lobie Longa, gdy przed stratą gola uratował nas Dariusz Dudka? - Akurat tak wyszło, że wtedy Darek mnie wyręczył. Cieszę się, że zawodnicy z pola mnie asekurują. O to właśnie wchodzi, by się wspierać wzajemnie w każdej sytuacji - tłumaczy. - Czy zasłużyliśmy na spokojną zimę - zastanawiał się Fabiański? - Na gorąco ciężko mi o tym mówić. Na pewno przyjdzie czas głębszych podsumowań i podejrzewam, że sztab na czele z Leo Beenhakkerem oceni cały mijający rok, wyciągnie wnioski. Na trzeźwo mogę ocenić, że my sami, jak i kibice, a także całe środowisko piłkarskie spodziewaliśmy się troszkę więcej po 2008 roku. Jest fajnie i sympatycznie zakończyć rok dobrym wynikiem osiągniętym z reprezentacją w starciu z mocnym przeciwnikiem na wyjeździe. Myślę, że ta wygrana pomoże nam w najbliższej przyszłości. Co ciekawe, rozmowę "Fabiana" z dziennikarzami przerwał komunikat o zagubieniu się siedmioletniej dziewczynki, Polki.