Beenhakker skreślił Boruca, a także Dariusza Dudkę i Radosława Majewskiego. Mieli podpaść udziałem w imprezie alkoholowej po meczu z Ukrainą we Lwowie. Piłkarze wzięli w niej udział, choć mieli zakaz opuszczania hotelu "Opera". Incydent ujawnił portal Futbol.pl, który pozyskał informację z agencji ASInfo. Boruc to bohater Euro 2008 i czołowy gracz Celticu Glasgow. Wmeczu z Ukrainą we Lwowie nie zagrał, gdyż Leo chciał dać szansę Łukaszowi Fabiańskiemu. Wystąpili za to Dudka i Majewski (wszedł w drugiej połowie). Obaj zaprezentowali się na boisku z dobrej strony. Skontaktowaliśmy się w sprawie Boruca i reszty z szefem PZPN, Michałem Listkiewiczem. - Nie wiem nic na ten temat. Przebywam w Katowicach, nie słyszałem nic o wybrykach piłkarzy po meczu z Ukrainą - powiedział nam prezes Listkiewicz. Kilka godzin wcześniej jego rzecznik, a zarazem członek prezydium zarządu PZPN, Zbigniew Koźmiński powiedział portalowi Futbol.pl: "Boruc, Dudka i Majewski wzięli udział w libacji alkoholowej z dziennikarzami. Z tego powodu zostali wykluczeni z kadry". Gdy skontaktowaliśmy się z Koźmińskim tuż po godz. 16., nie był już tak zdecydowany. - Libacja z udziałem kadrowiczów? Nic na ten temat nie powiem. Proszę zadzwonić później. Po godz. 17. Polska Agencja Prasowa podała, że PZPN w sprawie zawieszenia kadrowiczów niczego nie potwierdza. Dopiero godzinę później PAP opublikował oświadczenie rzeczniczki kadry, Marty Alf, która oficjalnie potwierdziła, że "Leo Beenhakker podjął decyzję o zawieszeniu na czas nieokreślony piłkarzy: Artura Boruca, Dariusza Dudki i Radosława Majewskiego". Tak zdecydowana decyzja trenera jest "w konsekwencji niedopuszczalnego i nieodpowiedzialnego zachowania po meczu towarzyskim Ukraina - Polska we Lwowie". Artur Boruc dotychczas nie był oskarżany o tzw. balowanie. Owszem, to niepokorny i momentami ekscentryczny zawodnik. Potrafił chociażby pokazać znak krzyża protestantom - kibicom Glasgow Rangers. Z kolei Dariusz Dudka był już raz w poważniejszych tarapatach, które omal nie przekreśliły jego piłkarskiej kariery. W maju 2003 roku, gdy przechodził rehabilitację kontuzjowanej nogi w Szczecinie, potrącił śmiertelnie pieszego. Ówczesny zawodnik Amiki Wronki był pod wpływem alkoholu (dzień wcześniej wypił z kolegą kilka piw), ale nie został skazany, gdyż uznano, że do wypadku doszło z winy pieszego.