Obaj panowie spotkali się u prezesa PZPN na rozmowie, po której selekcjoner oficjalnie przeprosił Piechniczka za słowa, jakie skierował wobec niego wcześniej w mediach. Beenhakker użył sformułowania "Piechniczek dla mnie nie istnieje". - Nie miałem prawa tak powiedzieć - przyznał selekcjoner. - Antoni Piechniczek i Leo Beenhakker są to dwie duże osobowości, pogodzenie ich jest jednak możliwe - mówił z satysfakcją prezes Lato. - To była bardzo szczera, rzeczowa rozmowa, wszystkie zaszłości zostały wyjaśnione, teraz zacznie się normalna współpraca. Trener Beenhakker ma ważne zadanie do realizacji, czyli awans na mundial. Selekcjoner ma zapisany w kontrakcie punkt mówiący o tym, że do jego obowiązków należy dbanie o wizerunek i dobre imię polskiej piłki - wyjaśnił prezes. - Szkoda tylko, że ta rozmowa nastąpiła tak późno - mówił Lato. - Szkoda, że to wszystko odbyło się na łamach prasy. Zapraszaliśmy wcześniej pana Beenhakkera na posiedzenia zarządu, zawsze jednak były z jego strony jakieś wymijające odpowiedzi. Tak, jak sam selekcjoner przyznał, nie może mówić takich rzeczy o Antonim Piechniczku, bo Piechniczek by czegoś takiego o nim nie powiedział. Pytany, czy rozważał rozwiązanie umowy z Leo Beenhakkerem, Grzegorz Lato oświadczył: - Nie ma takiej możliwości. Trener zostaje na swoim stanowisku, ma pełną autonomię, oraz nasze pełne poparcie. To byłaby głupia decyzja rozwiązywać kontrakt na tym etapie. Jeśli zrobi dobry wynik na mundialu, na pewno podpiszę z nim kontrakt do 2012 roku - zadeklarował prezes PZPN.