Wśród inicjatorów i sygnatariuszy listu jest wielu artystów, biznesmenów, dziennikarzy czy byłych sportowców. Pod apelem podpisali się m.in. reżyser Janusz Zaorski, były piłkarz Lesław Ćmikiewicz, dziennikarz Tomasz Lis, prezes Polskiej Akademii Nauk Michał Kleiber, prezes Giełdy Papierów Wartościowych Ludwik Sobolewski, pomysłodawca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzy Owsiak. - Reprezentujemy różne dziedziny, ale łączy nas sympatia, a może nawet miłość do futbolu. Sam pomysł zrodził się jakiś czas temu podczas naszych prywatnych rozmów. Postanowiliśmy, że trzeba zrobić coś dla poprawy atmosfery wokół Euro 2012 - przyznał na poniedziałkowej konferencji "Nie strzelajmy samobójów" dziennikarz Tomasz Wołek. Autorzy listu zwracają się do kibiców z prośbą o stworzenie pozytywnej atmosfery wokół polskiej reprezentacji. Dlatego nie odnoszą się do PZPN. - Tam już od dłuższego czasu nie dzieje się najlepiej. My natomiast skupiamy się na pozytywnych aspektach, by zapewnić wszystkim kibicom wspaniałe przeżycia sportowe - wyjaśnił rzecznik prasowy oficjalnego Klubu Kibica Reprezentacji Polski Jacek Kalinowski. Dodatkowo pomysłodawcy podkreślili, że mistrzostwa Europy będą szansą na ukazanie Polski jako gościnnego i dynamicznie rozwijającego się kraju. - Polska będzie oceniana nie tylko przez pryzmat poziomu sportowego turnieju, ale także pod kątem organizacyjnym oraz jako miejsce odwiedzin turystów - tłumaczył były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff. Od 12 grudnia wszyscy chętni, wchodząc na stronę www.listotwarty.klubkibicarp.pl, mogą poprzeć idee wyrażone w liście, pod którym podpisało się do tej pory 24 znanych Polaków. Organizatorzy podkreślają społeczny charakter pomysłu. Z tego powodu nie zaprosili do współpracy aktywnie działających polityków. - Nie chcieliśmy, by wykorzystywali akcję do promocji swoich ugrupowań. Mogą jednak, jak każdy, podpisać się pod internetową wersją listu - zaznaczył Wołek. Pomysłodawcy akcji nie przewidują na razie kolejnych działań. - Nie myśleliśmy dotychczas o czymś więcej. Zobaczymy, jak to się dalej rozwinie - stwierdził Kalinowski.