Członkowie Komitetu Wykonawczego UEFA polsko-ukraińską kandydaturę ocenili wyżej niż chorwacko-węgierską i włoską. "Musimy przełknąć gorzką pigułkę i nieco zrewidować swoje plany. Nasze marzenia nie spełniły się teraz, ale trzeba żyć dalej i nie rezygnować z nich" - powiedział premier Węgier Ferenc Gyurcsany, zapowiadając, że mimo trzech niepowodzeń w staraniach o organizację ME prawdopodobnie ponownie będą się ubiegać o tę imprezę. Według węgierskiej gazety internetowej "Index", członkowie delegacji tego kraju uczestniczący w uroczystości ogłoszenia wyborów w walijskim Cardiff nie kryli niezadowolenia i krzyczeli: "mafia, mafia". Jeden z dziennikarzy węgierskich obecnych w Cardiff poinformował, że atmosfera w delegacji przebywającej w Walii po ogłoszeniu wyników była "grobowa". "Nikomu nie życzę takiego widoku i takiego uczucia. Kompletna cisza, łzy w oczach. Prezentacja węgiersko- chorwackiej kandydatury była wspaniała i nikt nie wie dlaczego przegraliśmy" - powiedział w węgierskiej telewizji. W niektórych mediach pojawiły się spekulacje, że "porażka Węgrów to zemsta prezydenta UEFA Michela Platiniego za to, że podczas wyborów szefa tej organizacji nie uzyskał on poparcia delegacji tego kraju".