"Będzie trudniej niż kiedykolwiek" - powiedział Leo Messi na styczniowej gali w Zurychu, kiedy po raz trzeci z rzędu odbierał "Złotą Piłkę". Pytany o czwarty triumf w plebiscycie FIFA i "France Football" podkreślał, że jego najpoważniejszy rywal do tytułu nr 1 w światowej piłce zagra na Euro 2012. I jeśli zostanie jedną z gwiazd, jego akcje zdecydowanie wzrosną. Sukces Portugalii byłby dla Ronaldo nawet bardziej znaczący, niż triumfy z Realem Madryt. Ogląda plecy Messiego Chorobliwie ambitny Portugalczyk od trzech lat ogląda plecy Argentyńczyka. Tak jak dominacja Barcelony była nieznośna dla Realu, tak dominacja Messiego dla niemal dwa lata starszego Ronaldo. Najdroższy piłkarz w historii zrobił już jednak dość dużo, by pokrzyżować szyki swoim największym przeciwnikom. W tabeli Primera Division Real wyprzedza Barcę o 10 pkt i wszystko wskazuje na to, że pozbawi ją w końcu mistrzostwa Hiszpanii. Drugi akt rywalizacji rozegra się w Champions League, gdzie oba hiszpańskie kolosy należą do faworytów. Potem jednak Ronaldo dostanie dodatkową szansę od losu. Będzie nią turniej o mistrzostwo Europy rozegrany w Polsce i na Ukrainie. Portugalczycy trafili do najtrudniejszej grupy. Żeby z niej wyjść, trzeba nie tylko pobić Duńczyków, z którymi przegrali w eliminacjach, ale także stawić czoła wicemistrzom świata Holendrom, oraz wszechmocnym Niemcom.Dla Ronaldo będzie to kolejny wielki test. Największe triumfy z drużyną narodową święcił wtedy, gdy do niej wchodził. Na Euro 2004 (srebrny medal Portugalii) i na mundialu w Niemczech (czwarte miejsce), była to jeszcze drużyna Luisa Figo, ostatniego przed Ronaldo portugalskiego laureata "Złotej Piłki". Na mistrzostwach kontynentu cztery lata temu Cristiano debiutował w roli nowego lidera zespołu narodowego. Po bajecznej grze w eliminacjach, Portugalczycy trafili na słabych z pozoru Niemców. I polegli, a Ronaldo był na boisku właściwie nieobecny. Tłumy na prezentacji w Madrycie Najwięksi krytycy Cristiano do dziś przebąkują, że jak na tej klasy piłkarza, źle znosi stres wielkich meczów. Że wciąż nie jest liderem takim, jak jego idol Figo. W Polsce i na Ukrainie będzie doskonała okazja, by rozprawić się z tymi opiniami. Portugalia potrzebuje wielkiej gry i goli jednej z dwóch największych ikon współczesnej piłki. Ronaldo bezdyskusyjnie nią jest. Na jego prezentacji w Madrycie zapełnił się legendarny stadion Santiago Bernabeu. Padł wtedy rekord frekwencji ustanowiony przez Diego Armando Maradonę w Neapolu. Kiedyś, o mały włos nie doszło do tragedii, gdy w stolicy Hiszpanii Ronaldo podjął ryzyko swobodnego wyjścia do sklepu. Ścisk i histeria, które zapanowały wokół niego zagrażały wielbiącym go fanom. Spece od marketingu uważają, że szefowie luksusowych butików powinni ogłosić, że Ronaldo nie musi u nich za nic płacić, wystarczy, iż wejdzie i weźmie sobie z półek to, co zechce, a potem pokaże się w tym publicznie. To będzie gwarancją, że już tego samego dnia w sklepach pojawią się tłumy nastolatków, by wyglądać jak on. Życie Ronaldo w Madrycie nie przypomina nawet tego, które wiedli galaktyczni. Luis Figo swobodnie włóczył się po kawiarniach, Zinedine Zidane bywał w ogólnodostępnej siłowni. Dziś piłkarz wart 94 mln euro już tego zrobić nie może. Cristiano najchętniej spędza czas w towarzystwie rodziny między marmurami swojej imponującej posiadłości. Jest kimś w rodzaju luksusowego więźnia, zakupy najczęściej dostarczają mu do domu wyspecjalizowane w tym firmy. Wolny jest tylko na boisku. Rozprawił się z legendarnym rekordem Ronaldo żyje w złotej klatce, co sprzyja fali plotek i pogłosek na temat gracza, który dużej części fanów musi wydawać się niedostępny. Z jednej strony status najdroższego futbolisty mu służy, z drugiej jednak potęguje presję i wymagania. Florentino Perez wydał 94 mln euro po to, by Portugalczyk strącił z piłkarskiego Olimpu Messiego, tymczasem Portugalczyk ma z tym ogromne kłopoty.Statystyki futbolowe przemawiają na jego korzyść. Opuszczał Manchester United ze średnią zdobytych goli 0,4 na mecz. W Realu Madryt ta średnia sięga 1,0. W ubiegłym sezonie zdobył 40 bramek w lidze rozprawiając się z legendarnym rekordem Telmo Zarry i Hugo Sancheza. Teraz, po 23 kolejkach ma 28 bramek, a jeśli utrzyma średnią, na koniec rozgrywek może osiągnąć 47. Przenosiny z Manchesteru do Realu są dla Portugalczyka średnio udane, jeśli chodzi o trofea. Na razie zdobył jedno (Puchar Króla), zaraz będzie miał drugie (mistrzostwo Hiszpanii). Ligę Mistrzów wygrał z Manchesterem, w 2008 roku zdobył też "Złotą Piłkę". Wydawało się, że na lata zostanie numerem 1, ale wtedy objawiła się Barcelona i Messi. Był biedny, a teraz zarabia miliony Giorgio Armani uważa, że Ronaldo jest esencją młodości: silny, arogancki, utalentowany, seksowny. Dwa lata temu dyktator mody zrezygnował z Davida Beckhama, by uczynić z Ronaldo twarz swojej nowej kolekcji. Kiedy latem 2009 r. Portugalczyk stawał się najdroższym i najlepiej opłacanym graczem w historii piłki, światową prasę obiegły zdjęcia z Paris Hilton. W ramionach bogini kiczu piłkarz świętował przenosiny z Manchesteru do Madrytu. Miał świat u stóp, z pensją 13 mln euro rocznie. A przecież startował ze skrajnej biedy, ojciec zaprowadził go do klubu, w którym sprzątał.Zarobki w Realu to jednak tylko 30 procent dochodów Portugalczyka, dla którego nawet tak twardy biznesmen jak Florentino Perez zrobił wyjątek. Podpisując kontrakt z Realem inni galacticos: Figo, Zidane, Beckham i Brazylijczyk Ronaldo musieli zrzec się dla klubu 50 procent praw do swojego wizerunku. Menedżer Cristiano najdłużej walczył o ten właśnie punkt w umowie. Według niektórych źródeł, piłkarz zachował 60 procent, a dziennik "El Pais" twierdził nawet, że 100 proc. Czyli, że z ponad 25 mln euro co roku przelewanych na konto piłkarza od reklamodawców, klub z Madrytu, który wydał na transfer prawie 100 mln, nie ma grosza. Ma jednak nowy, wyrazisty symbol bijący rekordy w sprzedaży koszulek. "Zazdroszczą mi, bo jestem piękny i bogaty" W grzecznego chłopca z sąsiedztwa niech wciela się Leo Messi. Nie ma potrzeby go dublować. W świecie piłki Portugalczyk jest najlepszym kandydatem na celebrytę: albo wkurzy, albo olśni, łatwo poznać go po sposobie biegania, dryblowania i kopania, choćby ktoś oglądał jeden mecz w miesiącu. Specjaliści od wizerunku wiedzą od dawna, że pociągające i dochodowe bywają negatywne uczucia. Udowodnili to George Best, Paul Gascoigne, czy Eric Cantona brzydzący się stereotypem spokojnych chłopców. Wielu ludzi uważa Ronaldo za aroganta, co w ogóle mu nie przeszkadza. Jest autorem znanym bon motów: "Kiedy na mnie gwiżdżą, to znaczy, że się mnie boją", albo: "Ludzie zazdroszczą mi, bo jestem pięknym, bogatym i wielkim piłkarzem". Ronaldo lubi prowokować, choć czasem trudno oddzielić prawdę od pozy.Na boisku nie czaruje elegancją jak Luis Figo, w jego grze wyśrubowane osiągi mocy, dominują nawet nad techniką. Nie porusza się ze zwinnością geparda, raczej z wdziękiem kawalerzysty, który, jeśli nie może dojść do celu sposobem, zdobywa go siłą. W Realu stał się jeszcze doskonalszym atletą, jest jak podrasowany silnik bolidu Formuły 1. Po jego strzałach piłka wyprawia takie harce w powietrzu, że bramkarze dostają oczopląsów. Jest przy tym wyjątkowym profesjonalistą, nikt nigdy nie kwestionował jego ambicji, determinacji i poświęcenia. Tężyzna fizyczna, obsesja zwyciężania, a nawet narcyzm są jego sposobem na podbijanie świata.O jego romansach, czy nocnych wypadach prasa brukowa na Wyspach napisała tomy, samemu Ronaldo nie wydawało się to przeszkadzać. W Hiszpanii chwalił się jednak, że dostarcza już niemal wyłącznie boiskowych emocji. Związek z rosyjską modelką Iriną Shaik prywatnie ustabilizował gracza. Teraz trzeba tylko zdobywać gole i zwyciężać. Jak najwięcej. Najdroższa reprezentacja w Europie Środowi rywale Polaków to w futbolu nacja wyjątkowa. Najdroższy piłkarz świata, najlepiej zarabiający trener (Jose Mourinho), najbardziej wpływowy agent (Jorge Mendes) są Portugalczykami. Real, Chelsea, Manchester United zabijają się o gwiazdy z kraju, który teoretycznie powinien być piłkarską prowincją. Lewy obrońca Benfiki Fabio Coentrao kosztował "Królewskich" latem 30 mln euro. Sumując wartość portugalskich gwiazd, otrzymalibyśmy prawdopodobnie najdroższą drużynę narodową w Europie. Zwłaszcza, gdyby ich wyceną zajął się Mendes.