Jednak po zakończonym meczu Polska-Czechy czescy fani oglądający mecz w Strefie Kibica w Pradze dość szybko opuścili rynek Starego Miasta. Równie szybko zniknęli stamtąd nieliczni polscy kibice. Na niektórych ulicach w centrum miasta, w tym na placu Wacława, widać było rozśpiewanych Czechów okrytych flagami narodowymi. Pojedynczych kibiców przebranych w stroje kadry narodowej, a wracających do domów, można było spotkać w wagonach metra. "Czesi! Czesi! Czesi!" - krzyczała grupka roztańczonych ludzi w centrum miasta, powiewając biało-czerwono-niebieską czeską flagą. Wcześniej w Strefie Kibica skandowali: "Kto nie skacze, nie jest Czechem!". Większość fanów futbolu w Pradze polsko-czeskie starcie oglądała jednak w gospodach i knajpianych ogródkach zarówno w centrum miasta, jak i na przedmieściach, gdzie piłkarskie emocje dzielili z turystami z Polski. Wyjątkowe emocje towarzyszyły drugiej połowie po strzale Petra Jiracka. - Było dużo ludzi, gospoda była pełna. Siedzieli tam zarówno Czesi, jak i Polacy - mówił PAP wracający z meczu Vaclav, emerytowany górnik, dziś mieszkający w Pradze, niegdyś pracujący w Karwinie. - Po meczu siedliśmy wszyscy razem, Czesi i Polacy, i napiliśmy się wódki - opowiadał o atmosferze spotkania. - Graliście bardzo dobrze. No ale to my w końcu wygraliśmy i wychodzimy z grupy - dodał. Imprezę towarzyszącą meczowi Polska-Czechy na rynku Starego Miasta współorganizował Instytut Polski w Pradze. Przed transmisją z Wrocławia na scenie Strefy Kibica wystąpiły zespoły Akurat oraz Voo Voo i Haydamaky. Na koncert oraz późniejszy mecz w sumie przyszło kilka tysięcy ludzi. Wśród czeskich kibiców można było usłyszeć głosy zadowolenia z awansu także dlatego, że dzięki niemu będą mogli ponownie odwiedzić Polskę, tym razem Gdańsk lub Warszawę. Z Pragi Michał Zabłocki