To był wielki tydzień Wojciecha Szczęsnego. Polski bramkarz najpierw zapobiegł porażce naszej reprezentacji stając się bohaterem drużyny narodowej, kilka dni później jako podstawowy bramkarz Arsenalu zainaugurował rozgrywki Premier League zachowując czyste konto, a we wtorek uratował "Kanonierów" w starciu o Ligę Mistrzów z Udinese (1-0). Wychowanek Agrykoli Warszawa z napięciem czekał na rozpoczęcie sezonu w lidze angielskiej. Nic w tym dziwnego, menedżer londyńskiego klubu - Arsene Wenger zagwarantował mu miejsce w wyjściowym składzie. - Ja tych rozgrywek najchętniej bym w ogóle nie przerywał. Przed inauguracją ligi atmosfera w naszej drużynie była obiecująca. Wszyscy jesteśmy głodni sukcesu i chyba to nie może nikogo dziwić. Ostatni sezon kompletnie nam przecież nie wyszedł - powiedział dla INTERIA.PL reprezentant Polski, który podkreślił, jak duża presja ciąży obecnie na piłkarzach drużyny "Kanonierów". - Wreszcie chcemy wznieść jakieś trofeum. W klubie daje się wyczuć z tego powodu dużą niecierpliwość, ale też i determinację. Ten czas oczekiwań jest zdecydowanie za długi jak na taki klub. Mnie osobiście ciśnienie wywierane przez zarząd jak i kibiców tylko pomaga. Faworytem w wyścigu po mistrzowski tytuł z pewnością będą drużyny z Manchesteru, ale my śmiało możemy pokrzyżować im plany - zapewnił utalentowany bramkarz, który obecnie wygrywa rywalizację o miejsce w składzie z innym Polakiem - Łukaszem Fabiańskim. - Jestem obecnie numerem jeden w Arsenalu i mam nadzieję, że nie dam naszemu szkoleniowcowi powodów do tego, żeby posadził mnie na ławkę - oświadczył dozorca bramki "Kanonierów", który przebojem wdarł się do kadry klubu z Emirates Stadium. - Nie czuję się już dzieciakiem ani gówniarzem. Do najmłodszych w zespole już nie należę. Znam politykę klubu i wiem, że nie sztuką jest kupić dziesięciu zawodników po 30 milionów euro tak jak to robi Manchester City. Arsene Wenger ma swoją wizję budowania klubu i pozostaje mi wierzyć, że jego plan przyniesie sukcesy - dodał. Syn Macieja Szczęsnego ostatnio stał się taką maskotką klubową. Jego wizerunek często wykorzystywany jest przeróżnych akcjach marketingowych. Utalentowany bramkarz z dystansem podchodzi do takich wyróżnień. - Twarzą "The Gunners" jeszcze nie jestem. Chciałbym wierzyć w to, że biorę udział w tych inicjatywach z powodu mojej dobrej postawy na boisku. Ale ten fakt można wyjaśnić też tym, że jestem przystojny - nieskromnie tłumaczył się 21-letni golkiper. W ostatnim czasie "Fabian" miał na głowie nie tylko piłkarskie problemy. W dzielnicy, w której mieszka - Anfield było bardzo niespokojnie. Plądrowano sklepy, płonęły domy, spalony został ogromny magazyn ze sprzętem elektronicznym. Mieszkańcy są zaniepokojeni. Z kolei Szczęsny skoncentrowany jest tylko i wyłącznie na grze.