Franz Smuda - wraz z szefem sztabu informacji Hubertem Małowiejskim obejrzeli na żywo <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-fc-sochaux-fc-lorient-2010-11-20,mid,390485">mecz Socheaux - Lorient</a>wygrany przez gospodarzy 2-0. Później zostali podjęci przez Perquisa, który polskiej delegacji przedstawił rodzinę - żonę, dwójkę dzieci i rodziców, a także potwierdził, że chce grać z Białym Orłem na piersi. Franz był zachwycony tą wizytą. Ułożony na boisku i poza nim - Damien ma prawie 1,9 metra wzrostu, a przy tym jest niesamowicie skoczny - w powietrze wychodzi jeszcze wyżej, niż Arboleda. Świetnie zasłania dostęp do piłki, dobry jest w pojedynkach. Na dodatek przygotowuje się do gry w naszej reprezentacji chodząc do szkoły języka polskiego. To piłkarz poukładany na boisku i poza nim. W wieku 26 lat ma żonę i dwójkę dzieci, czyli ułożone życie prywatne, co nie zawsze u takiego młokosa zdarza - komplementuje Franciszek Smuda. Kolejne potencjalne medykamenty na wyleczenie słabej defensywy, to Arkadiusz Głowacki ("Głowa" na razie musi sam pokonać pasmo urazów), a także ... Manuela Arboleda, o którego przydatności do reprezentacji Polski Smuda w grudniu 2008 r. powiedział: - Jeżeli ja będę kiedykolwiek trenerem reprezentacji Polski, to nie będzie w niej grał żaden obcokrajowiec - te słowa wypowiedziane w grudniu 2008 r. przez Franza w wywiadzie dla INTERIA.PL brzmiały dobitnie i nie nosiły znamion podlegających dyskusji. - Kibic nie będzie się identyfikował z reprezentacją Polski, w której będzie Brazylijczyk, Nigeryjczyk, czy Kolumbijczyk. Muszą w niej być Polacy z krwi i kości - dodał Smuda. Sprawa Polski = sprawa Lecha Skąd ta nagła zmiana? - Ja jeszcze nie powiedziałem, że go powołam. Poza tym, na razie nie widzę, by Manuelowi bardzo zależało na występach dla nas. To nie jest taka sytuacja, jaka miała miejsce, gdy ja przeszedłem do Lecha, a on został w Zagłębiu, to co drugi dzień dzwonił do mnie i mówi: "Ja Poznań, ja Poznań" i w końcu do nas trafił. Teraz, gdy pytam "Manego", czy chce być w reprezentacji Polski, to on się tylko uśmiecha. Jeśli jednak zdarzy się, że go powołam, to dlatego, by nie ograniczać sobie pola manewru. Dlaczego mamy być gorsi od Niemców, którzy rok temu wręczyli paszport Brazylijczykowi Cacau - przypomina Franciszek Smuda. Franz zaznacza jednak, że w wypadku Arboledy interes reprezentacji Polski jest tym samym, co interes Lecha Poznań. Jeśli Arboleda nie porozumie się z "Kolejorzem" w sprawie nowego kontraktu, to nie zagra wśród Orłów. - To będzie znaczyło, że Manuel wyjedzie do zagranicznego klubu być może nawet z innego kontynentu, a wtedy nie będzie miał głowy do podróży na zgrupowania naszej reprezentacji. Nie chciałbym, żeby z nim stało się tak samo jak z Olisadebe, czy Rogerem, którzy stali się Polakami tylko po to, aby zaistnieć na jednej imprezie - tłumaczy trener narodowy. Głowackiego nie wolno przekreślać Selekcjoner nie może odżałować, że już z drugiego zgrupowania wypadł eks-wiślak Arkadiusz Głowacki, który ma prawdziwego pecha do kontuzji. Gdyby nie one, to z jego twardością, siłą i mądrością już dawni trafiłby do znacznie silniejszego klubu niż Trabzonspor. - Ale ja nadal wierzę w to, że z "Głowy" będziemy mieli pożytek. Tego chłopaka nie wolno przekreślić i ja tego nie zrobię - deklaruje Smuda. Na razie bez swego stopera klub z Trabzonu radzi sobie doskonale i jest liderem tureckiej ekstraklasy.