W czwartek przed południem Wojtkowiak po raz kolejny miał negocjować w klubie nowy kontrakt - poprzednie tury nie dały żadnego efektu. Piłkarz rzucił tylko, że pewnie w niedzielę nie zagra przeciwko Śląskowi Wrocław, bo we wtorkowym meczu w Krakowie doznał kontuzji. Później trener Lecha Mariusz Rumak tłumaczył, że jego obrońca naciągnął jeden z mięśni. - Grzesiek jest już po badaniu USG, ale na dzisiaj stan jest taki, że nie trenuje - mówił szkoleniowiec. Sytuacja Wojtkowiaka w Lechu może stać się jednak znacznie trudniejsza niż dotąd, nawet gdy będzie już zdrowy. Podobnie jak np. Semira Stilicia, Marcina Kikuta czy Dimitrije Injaca, którym też z końcem czerwca kończą się umowy. Trener Rumak już zapowiedział, że w zespole zajdą zmiany. Co to będzie oznaczało w praktyce? - W praktyce to może oznaczać, że będziemy budować drużynę na kolejny sezon. Są zawodnicy, którzy chcą od nas odejść, więc trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co da nam, że oni będą na boisku - mówi Rumak. Co ciekawe, Wojtkowiak i Kikut to prawi obrońcy. Jesienią na tej pozycji grał też Marciano Bruma, ale w styczniu wolał wrócić do Holandii. W kadrze Lecha jest też niespełna 18-letni Tomasz Kędziora, który nie ma jednak za sobą nawet debiutu w Ekstraklasie. - Jeśli oni (Kikut i Wojtkowiak - red.) będą chcieli przedłużyć umowy, to siadamy do stołu i rozmawiamy, zresztą takie rozmowy się odbywają. Ale jeśli się nie zdecydują, to nie będę rozpaczał, tylko zbuduję taki zespół, który w następnym sezonie włączy się do walki o puchary. Mam też w kadrze młodego Tomka Kędziorę, jak uznam, że jest gotowy, to zagra - zapowiada Rumak. Lech Poznań zagra teraz trzy spotkania na swoim stadionie - w niedzielę ze Śląskiem Wrocław, w środę z Górnikiem Zabrze i w sobotę z Cracovią. - Plan ratunkowy jest taki, że musimy strzelić bramkę aby wygrać mecze, a później wygrywać kolejne mecze, nie ma innego. Zimnych pryszniców mamy już za sobą tak wiele, że obyśmy się nie przeziębili. Sezon ligowy to jeszcze dziewięć kolejek, na pewno nie złożymy broni. Musimy jednak patrzeć na to, co się będzie działo latem i w następnym sezonie. Patrzę więc na Lecha jako na szerszy projekt, nie tylko dokończenie tego sezonu - opowiada Rumak, który już na początku tygodnia zapowiedział, że jeśli któryś z piłkarzy zagra w Krakowie tak słabo jak w Białymstoku, to w Lechu nie ma czego szukać. Dziś szkoleniowiec "Kolejorza" przyznał, że nie jest jeszcze w stanie dokonać takiej oceny. - Obejrzałem to spotkanie z Wisłą dwa razy i mam swoje przemyślenia. Dostanę statystyki, one odpowiedzą kto ile miał podań do przodu, a ile do tyłu, zachowawczych. Niestety, w Pucharze Polski nie korzystamy z obserwacji Prozone, a ponieważ graliśmy na wyjeździe, nie mamy też Amisco. Mój sztab robi to ręcznie, jak dawniej - twierdzi Rumak.Andrzej Grupa