Rozentuzjazmowany grą drużyny Anastasiego w Lidze Światowej, jeden z kibiców zaproponował, by sportem narodowym Polaków uczynić siatkówkę. Była w tym apelu ostra aluzja do futbolistów, którym nawet niebotyczne wsparcie kibiców podczas Euro 2012, nie pomogło nawiązać dialogu ze średnią europejską. Na szczęście sport jest sferą życia na tyle demokratyczną, że opiera się dekretom, a ludzie decydują sami. Jedni wolą masochistyczne ściskanie kciuków za piłkarzy potykających się o własne nogi, drudzy wybiorą wysokie loty siatkarzy dotykających estetycznych szczytów. Nie da się jednak ukryć, że w ostatnich latach siatkówka zrobiła dużo, by stać się oczkiem w głowie Polaków. W 2006 roku pierwszy zagraniczny trener Raul Lozano poprowadził drużynę narodową do srebrnego medalu mistrzostw świata. W finale nie udało się przełamać kompleksu Brazylii, a dwa lata później, na igrzyskach w Pekinie, w najważniejszym sprawdzianie tamtego zespołu, przebić do strefy medalowej. Ćwierćfiałowa porażka 2-3 z Włochami nie pozwoliła Lozano nawiązać do czasów Huberta Wagnera. Następcą Argentyńczyka został rodak Daniel Castellani, z którym drużyna wywalczyła złoto mistrzostw Europy. Porażka na mistrzostwach świata w Turcji sprawiła, że Castellaniego zastąpił Andrea Anastasi. W niewiele ponad rok pracy Włoch prowadził drużynę w czterech turniejach, zawsze stając z nią na podium. I za każdym razem grała ona lepiej. W niedzielę w Sofii Polacy wygrali Ligę Światową nie tracąc w półfinale i finale nawet seta! Pod kierunkiem Włocha polscy siatkarze przełamują wszystkie kompleksy, nauczyli się wygrywać z mistrzami świata Brazylijczykami i mistrzami igrzysk Amerykanami. Anastasiemu zależało na wygranej w finale LŚ z dwóch powodów, by pierwszy raz w historii polskiej siatkówki zdobyć trofeum, ale też umocnić wiarę w swoim zespole. Udało się jedno i drugie, chwilami Polacy nie dotykali parkietu całkowicie dominując najlepszy zespół igrzysk w Pekinie. Anastasi ma dziś jeden powód do zmartwienia, jak utrzymać nieziemską dyspozycję swoich ludzi do igrzysk w Londynie? Włoski trener nie wygląda na zestresowanego perspektywą zmierzenia się na olimpiadzie z rolą faworyta. W niedzielę miał swój wielki dzień również dlatego, że podczas turnieju wimbledońskiego na tenisowy tron powrócił jego ulubieniec Roger Federer. "Szwajcar też wystartuje na igrzyskach i raczej triumf wimbledoński mu w tym nie przeszkodzi" - mówi Anastasi dostrzegając analogię ze swoją drużyną. Konkurencja na igrzyskach będzie ogromna. Po złote medale przyjedzie do Londynu nie tylko Polska, ale Brazylia, USA, Włochy, Rosja i Serbia. Drużyna Anastasiego może marzyć, bo nie ma już w tym gronie rywala, który by ją obezwładniał. Czy się uda? Nie wiadomo, ale drugi medal igrzysk polskich siatkarzy wydaje się prawdopodobny bardziej niż kiedykolwiek. Na koniec jeszcze jedno porównanie siatkówki z futbolem. Bez chęci gloryfikowania działaczy PZPS widać u nich jakąś myśl i ciągłość. W 2006 roku po przegranym mundialu w Niemczech PZPN postąpił z pozoru podobnie zatrudniając Leo Beenhakkera. Dla większości piłkarskich działaczy oddanie losów kadry trenerowi zagranicznemu, było jednak wyłącznie kompromisem z opinią publiczną. W duchu uważali to za większe upokorzenie, niż jakąkolwiek porażkę na boisku. Grzegorz Lato nie czekał długo. Holender został usunięty, a opuszczona przez niego posada zajęta przez Polaka. Dla PZPN porażka kadry w eliminacjach mundialu w RPA była fiaskiem koncepcji zatrudniania obcokrajowca. To dla działaczy piłkarskich kwestia ambicji i zasad, dobro drużyny narodowej jest w tym wypadku całkowicie drugorzędne. Dla ludzi z PZPS przeciwnie, choć Raul Lozano miał nie mniej konfliktowy charakter niż Beenhakker. Siatkarze Anastasiego jadą na igrzyska, by zmierzyć się z życiowym wyzwaniem. Tymczasem PZPN ogłosi jutro nazwisko nowego selekcjonera, który poprowadzi drużynę w eliminacjach mundialu w Brazylii. Będzie nim rodak, adept rodzimej szkoły trenerów. Można mieć poważne obawy, czy prezes Lato osiągnie jeszcze większy sukces, niż pozbycie się Holendra. Dariusz Wołowski Śledź wydarzenia z siatkówki i innych dyscyplin na IO Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!