<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/polska-lotwa,3281">Zobacz zapis relacji LIVE z meczu Polska - Łotwa</a> 34-tysięczny stadion Hypo Arena świecił pustkami. Zjawiło się na nim około tysiąca polskich kibiców. Gdy z boiska wiało nudą, śpiewali nawet słynny już przebój "Jarzębiny" "Koko koko, Euro spoko!", ale mogli się ucieszyć ze zwycięstwa reprezentacji, której tylko trzech piłkarzy ma realne szanse trafić do wyjściowego składu na mistrzostwa Europy (w odróżnieniu od nas Łotysze grali w podstawowym składzie).Ci, którzy mają być liderami Orłów na Euro 2012, poczynaniom kolegów przyglądali się z trybun mając w nogach pierwsze dwa treningi w Lienzu. Łotyszom nie pomogli dobrzy znajomi z T-Mobile Ekstraklasy: Artjom Rudniew (Lech), Ivan Lukjanovs (Lechia) i Aleksej Viszniakovs (Cracovia). Rudniew, który za 2 mln euro z Lecha trafił do HSV był oczkiem w głowie naszej defensywy. Fabiański zatrzymał Rudniewa, "Wasyl" odbierał i przecinał Już w drugiej minucie, po stracie Wolskiego i słabym kryciu Jodłowca z Boenischem Rudniew mógł zaleźć nam za skórę, ale jego strzał z 12 m świetnie obronił Fabiański. W I połowie gra Orłów była szarpana. Szwankowało zgranie, co nie dziwi, bo w tym zestawieniu Orły grały po raz pierwszy. Słabiej od Łotyszy wypadaliśmy szybkościowo, ale tego również należało się spodziewać po serii ciężkich treningów w Lienzu. - Celem nadrzędnym dla nas jest 8 czerwca i mecz z Grecją, a nie spotkanie z Łotwą - podkreślał Marcin Wasilewski. Właśnie "Wasyl", obok Łukasza Fabiańskiego, był najjaśniejszą postacią Orłów w tym meczu. Przecinał masę podań Łotyszy i to zarówno tych górą, jak i dołem. Miał sporo odbiorów i jeszcze o mały włos nie strzelił gola! Po wrzutce Rafała Wolskiego z wolnego "Wasyl" ładnie głową uderzył, ale piłka, która zdawała się już być w siatce jakimś cudem odbiła się od słupka i wyszła w pole. Część fanów nadaremnie wstała z miejsc i krzyknęła "Jeeeest!". Pozytywnych było jeszcze kilka innych akcji Orłów. Najbardziej ta z 21. minuty, gdy Paweł Brożek się cofnął do drugiej linii, rozegrał piłkę z Kamilem Grosickim, po czym wypuścił na czystą pozycję Wolskiego. Młody legionista przegrał pojedynek z Igorsem Savczenkovsem trafiając w jego nogi. A szkoda, gdyby zachował zimną krew, skierowałby piłkę do siatki nad kładącym się bramkarzem. Skąd mają "czuć" piłkę, skoro nie grają? Gołym okiem widać było, że brakuje ogrania kilku zawodnikom. "Broziu" wypracował sytuację Wolskiemu, ale miał też sporo niedokładnych podań z klepki (dobrze, że przynajmniej próbował grać na jeden kontakt). Skąd ma mieć czucie piłki, skoro w Celticu na wiosnę grał od święta i to wielkiego? Sebastian Boenisch był aktywny, próbował się włączać, ale niewiele z tego wynikało, za to strat miał co niemiara. Można go pochwalić za akcję z 25. minuty (odebrał piłkę na środku boiska, podciągnął na pełnej szybkości pod pole karne i ostro zacentrował do Brożka, którego uprzedził obrońca wybijając na róg) i za minimalnie niecelny strzał głową z 57. minuty. Wierzmy, że czas pracuje na korzyść obrońcy Werderu. Brak ogrania doskwiera także rezerwowemu Trabzonsporu Adrianowi Mierzejewskiemu, który był nieregularny w swej grze i udane zagrania przeplatał tymi spartaczonymi. Wyjątkiem od tej reguły - brak formy spowodowany grzaniem ławy w klubie - była postawa Łukasza Fabiańskiego. W Arsenalu rozegrał w tym sezonie tylko sześć meczów, w Premier League żadnego, ostatnie - w Pucharze Anglii 18 lutego, a bronił tak, jakby był "jedynką" "Kanonierów". Ratował nas po strzałach Rudniewa, Ruginsa (23.) i Klavy (31.). Po przerwie grę Polaków próbował ożywić kolejny młody wilczek z Legii - Michał Kucharczyk, po którego akcji Grosicki powinien strzelić gola, ale wypalił z 18 m nad poprzeczką. Później na czystą pozycję wychodził Artur Sobiech, który zmienił Pawła Brożka, ale sfaulował go Denis Ivanovs. Później napastnik Hannoveru ładną główką pod poprzeczkę trafił do siatki wykorzystując dośrodkowanie z lewej flanki Grosickiego. Z niezłej strony pokazali się inni zmiennicy - Jakub Wawrzyniak i Marcin Kamiński. Ten pierwszy może nie biegał tak szybko jak Boenisch, ale szukał zgrania, zrozumienia z Grosickim i Matuszczykiem, dzięki czemu udawało nam się utrzymać przy piłce na połowie rywala. Kamiński był żwawszy, nieco lepiej operował piłką niż Jodłowiec, którego zastąpił. Na 2-0 mógł podwyższyć Wawrzyniak, lecz uderzył głową za wysoko po podaniu z rzutu wolnego Murawskiego. Polska - Łotwa 1-0 (0-0) Bramka: 1-0 Sobiech (82. z podania Grosickiego). Polska: Fabiański - Wojtkowiak, Wasilewski, Jodłowiec (64. Kamiński), Boenisch (72. Wawrzyniak) - Murawski, Polanski - Mierzejewski (46. Kucharczyk), Wolski (46. Matuszczyk), Grosicki - Brożek (58. Sobiech). Łotwa: Doroszevs - Klava, Ivanovs, Gorkszs, Rugins - Viszniakovs (72. Pereplotkins), Laizans (87. Sinelnikovs), Fertovs, Cauna, Lukjanovs (72. Kameszs) - Rudniew (78. Gauraczs). Sędziował: Harald Lechner z Austrii. Żółte kartki: Matuszczyk oraz Laizans, Ivanovs. Widzów: 1000.Michał Białoński, korespondencja z Klagenfurtu