W ten sposób premier odpowiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej na pytanie, czy szef Narodowego Centrum Sportu Michał Borowski zostanie odwołany. Tusk zaznaczył, że przekazał swoją opinię na temat Narodowego Centrum Sportu ministrowi sportu Mirosławowi Drzewieckiemu, zwłaszcza że - jak podkreślił - za budowę Stadionu Narodowego odpowiada rząd. - Chciałbym, żeby na czele takiej instytucji stała osoba, która gwarantuje w stu procentach wykonanie tego zadania i że to zadanie będzie wykonane bez żadnych dwuznaczności, bez żadnej atmosfery niepokoju - powiedział premier. - Minister Drzewiecki, jak sądzę, wyciągnął prawidłowe wnioski z tej mojej uwagi - dodał szef rządu. - Czyli dymisja? - pytał dziennikarz. - Prawidłowe wnioski - odparł premier. - A ja wyciągam prawidłowe? - dopytywał reporter. - W tej sprawie ważniejsze jest, żeby minister Drzewiecki wyciągnął prawidłowe wnioski, a nie pan, ale podejrzewam pana i siebie, że mamy tożsame - odparł premier. Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" podała, powołując się na informacje z resortu sportu, że Michał Borowski nie będzie już szefem Narodowego Centrum Sportu, spółki budującej w Warszawie stadion. Na początku lipca "Dziennik" napisał, że Borowski "kłamał" w kilku oświadczeniach, które składał jako warszawski urzędnik, między 2003 a 2007 r. Borowski miał zataić, że zasiadał we władzach szwedzkich spółek. "To potencjalny konflikt interesów: Borowski był miejskim architektem, a co najmniej dwie z tych spółek prowadziły działalność architektoniczną. Już jako prezes Narodowego Centrum Sportu Borowski ukrył z kolei, że zarabiał w deweloperskiej firmie ze Sztokholmu" - napisał m.in. "Dziennik". Jak ustaliła zaś "Rzeczpospolita", nazwisko Borowskiego pojawia się w zeznaniach Tadeusza M., współpracownika byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Z jego wyjaśnień wynika, że były dwie grupy, które chciały wyprowadzać pieniądze z NCS dla osób związanych z PiS. Według M., na czele jednej z tych dwóch grup miał stać właśnie Borowski. W połowie lipca Borowski zapowiedział, że nie poda się do dymisji.