Cha, cha, cha... Tylko kto się ośmiesza, wypada zapytać prezesa PZPN? Zamiast święta z okazji finału krajowego pucharu - jak Anglicy, Niemcy, czy Francuzi - mamy puchar kpin. Finał może będzie w Gdańsku, a może w Kielcach. W moim przekonaniu ranga krajowego pucharu obrazuje działalność związku, ale ostatnio również państwa, które boi się odpowiedzialności. Tusk nie chce kłopotów Premier rządu Donald Tusk nie chce żadnych kłopotów przed finałami Euro 2012. Dlatego wszyscy dmuchają na zimne. Władze Warszawy, Narodowe Centrum Sportu, a także policja. Po co kłopoty z Superpucharem, po co jakiekolwiek problemy z finałem Pucharu Polski?! Stadion Narodowy, z którego możemy być dumni, gościł tylko piłkarzy reprezentacji Polski i Portugalii. Polskie kluby? Precz! Jak najdalej stąd, żeby nie było żadnych kłopotów wizerunkowych... W "Przeglądzie Sportowym" przeczytałem litanię zarzutów Dariusza Tuzimka w stosunku do PZPN-u, jeśli chodzi o Puchar Polski. Szef n-sportu przytacza przykład sobiepaństwa Zbigniewa Drzymały, który przez kilka lat prowadził czołowy polski klub - w Grodzisku Wielkopolskim. Na to sobiepaństwo pozwalał ówczesny prezes PZPN Michał Listkiewicz. Listkiewicz był tak słaby, że kiedyś Superpuchar rozegrano jako spotkanie ostatniej kolejki ligowej. To nie żart. W sezonie 2003/2004, przed 30. kolejką wiadomo było, że Lech sięgnął po Puchar Polski, a Wisła jest mistrzem, więc zdecydowano, że to nie tylko spotkanie ligowe, ale i Superpuchar. Padł remis 2-2, więc na koniec strzelano rzuty karne... Fakt, że Superpuchar to najlepsze otwarcie nowego sezonu, na którym można jeszcze sporo zarobić, nie przychodził do głowy Listkiewiczowi i jego kompanom. Jednak za nowego prezesa Grzegorza Laty dalej trwa kabaret. W 2009 r. trwał kabaret z terminem. Finał w Chorzowie między Ruchem a Lechem przekładano kilka razy. W 2010 r. finał w Bydgoszczy Lato najzwyczajniej w świecie sobie zlekceważył - wyznaczył termin finału Jagiellonia - Pogoń w dniu finału Ligi Mistrzów. Lato - rzecz jasna - wybrał się do Madrytu, a nie do grodu nad Brdą... 2011 to kompromitacja w Bydgoszczy przy okazji finału Legia - Lech, gdzie doszło do wtargnięcia kibiców na murawę i oddania trofeum "Staruchowi"... Zadziwia mnie, że Listkiewicz i Lato nie czerpią wzorców od Anglików, Niemców czy Francuzów. Finał krajowego pucharu to wielkie święto krajowego futbolu. Dla przykładu w Niemczech finał krajowego pucharu zaplanowany jest tydzień po ostatniej kolejce ligowej - w tym roku 12 maja. Rzecz jasna na Stadionie Olimpijskim w Berlinie, gdzie organizowany jest od połowy lat osiemdziesiątych. U nas wszystko musi stać na głowie. Czy rządzi Listkiewicz, czy Lato, nie ma to znaczenia. Nie ma już "pucharu pasztetowej" Kiedyś Franciszek Smuda nazwał Puchar Ligi "pucharem pasztetowej". I Pucharu Ligi nie ma, bo kluby go po prostu lekceważyły. Jakby zapominając, że im częściej grają, tym większe mogą być dochody. Pytanie, czym dziś jest Superpuchar czy Puchar Polski? Czyż to nie kpina w żywe oczy? Superpuchar Anno Domini 2011 miał być rozegrany w lutym 2012 roku. I co? I już nigdy go nie będzie. Ekstraklasa i NCS starały się doprowadzić do meczu, ale policja się uparła, że nie. Były prezes Ekstraklasy Andrzej Rusko przyznaje: "Superpuchar przyniósłby 2,5 miliona złotych wpływów". A tak zostaje wojna prawników ze strony Ekstraklasy i NCS-u. W umowie między tymi podmiotami jest zapisana kara umowna - 1,5 miliona złotych, gdyby spotkanie miało się nie odbyć. Z kolei Ekstraklasa ma zapisaną karę od głównego sponsora - T-Mobile: 800 tysięcy złotych. Zamiast piłkarskiego święta mamy przepychankę między partnerami, w której główną rolę odgrywają prawnicy. O renomie Pucharu Polski świadczy wypowiedź trenera Wisły Michała Probierza, który już przed losowaniem półfinałów zapowiadał, że spotka się z Ruchem, podczas gdy drugą parę będzie stanowiła Legia - obrońca trofeum - a także pierwszoligowa Arka Gdynia... Finał może w Gdańsku, a może w Kielcach... Normalny prezes PZPN, który nie podlegałby koteriom, naciskom i miałby choć trochę zmysłu biznesowego, błyskawicznie przywróciłby rangę Superpucharowi i Pucharowi Polski. Na "dzień dobry" dyktując żelazny terminarz, od którego nie byłoby odstępstw, dogadując się z poważnymi partnerami, a także stadionami. Można sobie wyobrazić, że latem Superpuchar rozgrywany byłby tydzień przed inauguracją Ekstraklasy - na PGE Arenie w Gdańsku, a finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie - tydzień po zakończeniu ligi. Tylko pytanie, kiedy nastanie charyzmatyczny szef związku?