Ubiegły sezon był dla Adama Matuszczyka przełomowy. Pełnił pierwszoplanową rolę w FC Koeln, zaliczając w niej 24 występy, w tym 16 w wyjściowym składzie. Obecnie 22-letni pomocnik w drużynie "Koziołków" pełni jednak tylko rolę rezerwowego. To na pewno nie zadowala zawodnika z aspiracjami gry w przyszłorocznych mistrzostwach Europy. W ostatniej kolejce Matuszczyk zaliczył najdłuższy występ w tym sezonie. Trener Stale Solbakken wprowadził go na boisko na drugą połowę meczu z Herthą. Reprezentant Polski nie pomógł jednak swojej drużynie. Jego zespół przegrał 0-3, a on został oceniony przez niemiecki Kicker na 3 (przeciętnie). Słynący z wojowniczego charakteru Polak nie chciał komentować swojego występu. - Nasz trener wie na co mnie stać - skwitował krótko. - Grał bardzo dobrze. Szczególnie w defensywie, gdzie wygrał kilka ciężkich pojedynków - ocenił jego postawę norweski szkoleniowiec, który u Matuszczyka najbardziej ceni mocne uderzenie i świetny drybling. - Wcześniej nie byłem zadowolony z jego dyspozycji. On jest spokojnym facetem. Musi jednak grać tak, żeby zapewnić nam panowanie w środku pola - dodał. Latem do drużyny z Kolonii dołączył Sascha Riether. Doświadczony 28-letni piłkarz obecnie wygrywa rywalizacje o miejsce w składzie z urodzonym w Gliwicach zawodnikiem. - Mamy sporą konkurencję w środku pola. Sasha i Adam grają na tej samej pozycji, ale mogą też razem przebywać na placu gry - przyznał Solbakken. Matuszczyk w tym sezonie w barwach "Koziołków" grywa jedynie "ogony". W ośmiu ligowych spotkaniach spędził na boisku zaledwie 73 minuty. W jednym z wywiadów sfrustrowany kadrowicz Franciszka Smudy przyznał nawet, że jeśli jego sytuacja w klubie nie ulegnie zmianie, zimą będzie rozważał zmianę pracodawcy. - Mam nadzieję, że ten sezon dopiero się dla mnie zaczyna, a ostatni mecz w Berlinie będzie dla mnie punktem zwrotnym - nie traci nadziei polski piłkarz, który ostatnio regularnie otrzymuje powołania do drużyny narodowej.