Rosyjscy kibice mają się spotkać około 17 przy Muzeum Narodowym w Warszawie, przy wyjściu ze stacji kolejowej Powiśle. Marsz na stadion ma się rozpocząć pół godziny później. To ma być marsz w kolorze czerwonym - uczestnicy przemarszu mają być ubrani w czerwone koszulki, bo jak ogłosił Wszechrosyjski Związek Kibiców, w takich kolorach wystąpi tego dnia rosyjska reprezentacja. "Nie chcielibyśmy, by przejście kibiców na stadion miało polityczny podtekst. Futbol i kibicowanie nie mają z polityką nic wspólnego" - zapewniał Aleksader Szprygin. Szef Wszechrosyjskiego Związku Kibiców podkreśla, że wtorkowy przemarsz przez Warszawę będzie daleki od polityki. "Cała symbolika. Wszystkie hasła będą zgodne z tym, co akceptuje UEFA. Będą tylko takie, które są dozwolone na stadionach Euro 2012" - zaznacza. Przypomniał też, że podobny marsz odbył się 2009 roku w Helsinkach, gdy rosyjska reprezentacja grała z Finami. Ale nam, Polakom, czerwony kojarzy się z komunizmem. Nie można wykluczyć, że wybór takiej barwy może być elementem prowokacji. Tym bardziej, że rosyjscy kibice zwykle, co widać było na przykład we Wrocławiu podczas meczu z Czechami, raczej wybierają inną symbolikę - w kolorach rosyjskiej flagi narodowej. Ponadto 12 czerwca Dzień Rosji to państwowe święto, podczas którego najważniejsza jest trójkolorowa rosyjska flaga, a nie kolor czerwony. Dodajmy tylko, że związek kibiców, na czele którego stoi Aleksandr Szprygin, to organizacja sterowana i opłacana przez rosyjskie władze. Dlatego można podejrzewać, że pomysł czerwonego marszu został wymyślony w gabinetach na Kremlu. Przedstawiciele piłkarskiej reprezentacji Rosji, w tym trener kadry Dick Advocaat złożyli przed Pałacem Prezydenckim kwiaty ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej. Dziś przypada kolejna miesięcznica tragicznych wydarzeń z kwietnia 2010 roku. Warszawa - mimo zapowiedzianego przez rosyjskich kibiców "czerwonego marszu" - nie planuje specjalnych zabezpieczeń na wtorkowe spotkanie Polska-Rosja. Wszystko ma wyglądać tak, jak w czasie meczu otwarcia. Przynajmniej oficjalnie. Jeżeli władze stolicy mają jakiś plan B, to o nim nie mówią. Wręcz odwrotnie: zarówno przedstawiciele ratusza, jak i policji przekonują, że nie ma się co martwić, bo 12 czerwca czeka nas wspaniałe piłkarskie święto. Ratusz poprzestaje więc na enigmatycznym stwierdzeniu, że służby będą dbać zarówno o zorganizowane, jak i niezorganizowane grupy kibiców.