"Polskie stadiony są już w dobrym punkcie przygotowań: stadion w Poznaniu gotowy, w Gdańsku - prawie, Wrocław - gotów lada moment, a warszawski niewiele martwi. Jest trochę kłopotów ze stanem dróg, ale ten, kto odwiedził RPA w czasie rozgrywek Pucharu Konfederacji w 2009 roku na rok przed Mundialem, wie, że na 12 miesięcy przed tak wielką imprezą jest jeszcze dużo do zrobienia" - podsumowała największa włoska gazeta sportowa. I dodała zarazem: "A to nie oznacza, że rozgrywki nie zostaną zorganizowane jak najlepiej". "W porównaniu z tym Polska jest lata świetlne naprzód" - uznał dziennik. Przypomniał, że Polska "musi mieć na oku zagrożenie ze strony chuliganów". W relacji-bilansie wizytacji podkreślono również, że nasz kraj mógł liczyć na dofinansowanie ze strony Unii Europejskiej. Na łamach "La Gazzetta dello Sport" nie zabrakło słów zachwytu nad pięknem Gdańska, Warszawy, Wrocławia i Poznania. Tym pochwałom i wyrazom uznania towarzyszy nieco niższa ocena stanu przygotowań na Ukrainie. W kilku poprzednich relacjach z dziennikarskiej podróży po miejscach Euro-2012 mowa była o tym, że kraj ten ma więcej problemów i jest w tyle w porównaniu z Polską jeśli chodzi o infrastrukturę. Dotyczy to zwłaszcza Kijowa i Lwowa, przepięknych - podkreślono - z punktu widzenia kultury i architektury. Z kolei - wskazał włoski wysłannik - Donieck i Charków mają stadiony i obiekty sportowe "jak klejnoty", ale atrakcyjność tych miast jest "taka sobie". Na Ukrainie "inwestorzy prywatni odegrali decydującą rolę w finansowaniu projektów sportowych, ale za bardzo zachowują się jak panowie miast"- odnotował włoski dziennik. I dodał: "Wadą wspólną dla wszystkich miejsc na Ukrainie jest słaba znajomość angielskiego, która utrudnia komunikację". "Ale entuzjazm jest wszędzie namacalny" - wskazano. "Ryzyko, że Ukraina utraci organizację Euro, zniknęło dzięki zmianie tempa prac i są przesłanki, że będą to mistrzostwa inne, ale fascynujące, tak jakim były pierwszy Mundial w Afryce"- skonstatowała "La Gazzetta dello Sport".