Sięgnąłem po tekst Amy Lawrence na łamach angielskiego dziennika i jest to ciekawy portret Polaka, który znalazł się na szczytach zawodowego futbolu. I - takie mam przekonanie - będzie tylko lepiej. Co oznacza lepiej? Wojciech Szczęsny ma szansę zostać najlepszym bramkarzem świata. Przesadzam? W "The Guardian" znajduję wypowiedź słynnego przed laty rozgrywającego, Liama Brady'ego, który obecnie jest szefem akademii Arsenalu Londyn. Brady porównuje 21-letniego Szczęsnego do Pata Jenningsa i Dino Zoffa. Wspomina, że gdy młody Szczęsny zaczął treningi z Mike'm Salmonem, to obaj zdali sobie sprawę, że trafił im się ktoś szczególny... Różnica? "O obu mówiło się tylko ze względu na boisko". Szczęsny potrafi zaintrygować poza nim, a już legendarne są jego wpisy na Twitterze. Kto wie, czy niedawno nie skończył swojej kariery na Twitterze, komentując zdjęcia kolegi z Arsenalu, Aarona Ramseya. Był łaskaw napisać, że w kamizelce na polu golfowym przypomina "gwałciciela", a nawet "pedofila". Później wykasował wpisy, które przeczytało ponad 300 tysięcy ludzi. I przeprosił... Szczęsny jest pewny siebie. Ta pewność siebie mnie zachwyca. Taki był Jan Tomaszewski, przynajmniej publicznie. Taki był Józef Młynarczyk, jeden z bohaterów mojej młodości. Lata osiemdziesiąte to był czas charyzmatycznych bramkarzy, takich jak Belg Jean-Marie Pfaff, czy Niemiec Harald "Toni" Schumacher. Ten ostatni napisał autobiografię "Anpfiff". Fascynującą - w 1987 roku opisał kulisy zawodowego futbolu. Za książkę wyleciał z reprezentacji Niemiec i FC Koeln! Wróćmy do Szczęsnego. Publicystka "The Guardian", Amy Lawrence pisze, że większość ludzi, która doświadczyłaby czegoś takiego, jak Szczęsny w końcu sierpnia 2011 roku na Old Trafford , musiałaby długo się zbierać. Tymczasem Szczęsny wyszedł z tego bez szwanku. Stawia tezę, że bierze się to z tej niezwykłej, nadzwyczajnej pewności siebie. Lawrence przypomina, że Polak debiutował w Champions League w zwycięskim starciu z Barceloną w sezonie 2010/2011, aby 11 dni później zawalić finał Carling Cup. Sekwencja zdarzeń z przełomu sierpnia i września jest jeszcze bardziej niezwykła. 24 sierpnia jest bohaterem rewanżu kwalifikacji Ligi Mistrzów z Udinese. Broni strzał z karnego Antonio Di Natale! 28 sierpnia w Manchesterze wyciąga piłkę z siatki osiem razy. 6 września w Gdańsku rozgrywa fantastyczne zawody przeciwko Niemcom. Gdyby nie Szczęsny, to moglibyśmy polec różnicą czterech-pięciu bramek. A tak było 2-2. Ojciec Wojtka, Maciej Szczęsny mówi: "Nie zawsze tak będzie, nie zawsze tak się da, jak wtedy w Gdańsku". To fakt, ale... Jakoś jestem dziwnie spokojny, że Szczęsny junior stanowi polisę ubezpieczeniową dla Franciszka Smudy. Selekcjoner reprezentacji Polski chciał co prawda postawić na innych - Łukasza Fabiańskiego, Przemysława Tytonia, a nawet Artura Boruca. Faktem jest, że jeszcze rok temu Szczęsny w Arsenalu był tylko rezerwowym. Jednak ostatnie miesiące pokazały, że jest jednym z największych talentów bramkarskich świata. Rachunki telefoniczne są jednak do zapłacenia. "The Guardian" podaje, że Arsene Wenger skonfrontowany z informacją, że tydzień w tydzień Maciej Szczęsny dzwonił do syna, aby korygować jego błędy, odparł: "Naprawdę? To muszę za to zapłacić"... PS. Niedzielny mecz 22. kolejki Premier League Arsenal - Manchester United (1-2) był interesujący. Pierwsza połowa pod dyktando gości. Piękne dośrodkowanie Giggsa w 45. minucie wykończył strzałem głową Valencia. Druga połowa zmienna, naprawdę pełna emocji. Niezwykłej sytuacji nie wykorzystał Van Persie. Po czym z dużo trudniejszej pozycji w 71. minucie strzelił gola na 1-1. To była popisowa kontra. Kościelny odzyskał piłkę na własnym polu karnym i podał do Rosicky'ego. Ten do Oxlande-Chamberlaina, a ten do Holendra, który po strzeleniu bramki uniósł trykot, aby przekazać pozdrowienia dla 91-letniego dziadka. W 81. minucie wprowadzony kilka minut wcześniej Arszawin udawał, że przeszkadza Valencii. Skończyło się to strzałem Welbecka, który przyniósł zwycięską bramkę dla "Czerwonych Diabłów". Autor jest komentatorem Polsatu Sport Jeszcze więcej informacji i komentarzy na blogu "...A bramki są dwie" Romana Kołtonia