- Odbieram polską telewizję i śledzę wszystkie mecze naszej drużyny narodowej. Dajmy panu Smudzie spokojnie popracować, niech zespół rozgrywa sparingu, a on wybiera najlepszy skład. Jestem optymistą, jeśli chodzi o Euro, bo Polska ma naprawdę dobrych zawodników, a Smuda potrafi zjednoczyć ich w dążeniu do wyznaczonego celu. Podobają mi się gracze skrzydłowi, to oni powinni być motorem napędowym - powiedział Józef Wandzik, w przeszłości bramkarz Panathinaikosu Ateny, z którym trzykrotnie zdobył mistrzostwo Grecji. We wtorek, 29 marca, polscy piłkarze zagrają towarzysko w Pireusie z Grecją (godz. 20.30). "Biało-czerwoni" przyjechali do Aten prosto z Kowna, gdzie ulegli Litwie 0-1. Z kolei ekipa Hellady, odkąd latem ubiegłego roku przejął ją Portugalczyk Fernando Santos, nie zaznała jeszcze goryczy porażki. - Na spotkanie raczej nie pojadę, bowiem do godzin wieczornych mam zajęcia w prowadzonej przez siebie szkółce bramkarskiej w jednej z ateńskich dzielnic. Ale być może uda mi się w poniedziałek lub we wtorek spotkać z drużyną narodową w hotelu. Mecz zapowiada się jako wyjątkowy ciężki, bowiem Grecy są świetnie zorganizowani na boisku, groźni w ataku, ale też dobrze radzący sobie w środku pola i w obronie. Santos trochę odmłodził skład, ale też są w nim mistrzowie Europy z 2004 roku - dodał golkiper, który w reprezentacji Polski, w latach 1985-1995, rozegrał 52 spotkania. W tamtym czasie o miejsce między słupkami rywalizował m.in. z Andrzejem Woźniakiem i Jarosławem Baką. Z polskich zawodników na co dzień grających w lidze greckiej Smuda powołał tylko Rogera Guerreiro (AEK Ateny). - Ostatnio zanotował kilka bardzo udanych występów w klubie, poza jedną, przegraną 0-6 konfrontacją z nowo kreowanym mistrzem Olympiakosem Pireus. Roger jest chwalony w miejscowych mediach i z pewnością zasługuje na zakładanie narodowej koszulki? A inni? Nie chcę się wypowiadać, aby nie zostać posądzonym o wtrącanie się w pracę szkoleniowca - stwierdził Wandzik. Józef Wandzik przyjechał do Grecji w 1990 roku. Przez wiele sezonów wspólnie z Krzysztofem Warzychą (przyjechał kilka miesięcy wcześniej) decydował o obliczu "Koniczynek". Zdobywały trofea w kraju (mistrzostwo oraz po kilka razy Puchar i Superpuchar), ale też liczyły się na międzynarodowej arenie, docierając do półfinału Ligi Mistrzów w 1996 roku. Po zakończeniu kariery pracował m.in. z bramkarzem Kalithei Ateny, w jednym meczu poprowadził tę drużynę jako samodzielny szkoleniowiec w lidze. Obecnie zajmuje się młodzieżą. - Z pewnością ciągnie mnie do wielkiego, seniorskiego futbolu, w którym byłem przecież 25 lat. Ale spokojnie czekam, zobaczę co przyniosą najbliższe miesiące. Grecja przeżywa kryzys ekonomiczny i jest on odczuwalny. Nie postanowiliśmy jeszcze z rodziną (Wandzik ma żonę i dwie dorosłe córki), czy zostaniemy w Atenach na stałe, czy wrócimy. Do Polski jeździmy często, nawet po parę razy w roku - przyznał zawodnik pochodzący z Tarnowskich Gór. Wandzik nigdy nie był na konkursie skoków narciarskich, ale jest fanem Adama Małysza. - W telewizji oglądałem wiele jest występów. W pewnym momencie niektórzy postawili na nim krzyżyk, a on pokazał wszystkim, że zbyt wcześnie i karierę zakończył z podniesionym czołem. Za to co osiągnął, naprawdę wielkie słowa uznania - dodał 47-latek, który - podobnie jak Małysz - jako zawodnik również wyróżniał się charakterystycznymi wąsami. Z Aten - Radosław Gielo