INTERIA.PL: Twoja rola już nie tylko ogranicza się do trenowania napastników. Tomasz Frankowski, trener napastników reprezentacji Polski: Na treningach nie skupiam się wyłącznie na pracy z trzema napastnikami grającymi na pozycji numer dziewięć. Ponieważ jestem jeszcze czynnym piłkarzem, takie było założenie, żebym był łącznikiem pomiędzy trenerem a zawodnikami. Trener Smuda chciał, żebym swoją pracę skupił na graczach o walorach ofensywnych, zaś defensorami zajmuje się głównie Jacek Zieliński. Co dzieje się na zamkniętych treningach? - Zmniejszyły się nasze obciążenia treningowe, więc teraz więcej czasu spędzamy na boisku. Po dwudziestominutowej rozgrzewce przechodzimy do ćwiczeń typowo piłkarskich, taktycznych. Rozgrywamy gierki jedenastu na jedenastu lub gramy na polu skróconym. Sporo czasu poświęcamy także na doskonalenie stałych fragmentów gry. Zdajemy sobie sprawę z tego, że Grecy blisko 50 procent bramek zdobywają po rzutach rożnych i wolnych. W ten sam sposób chcielibyśmy zaskoczyć Greków albo Rosjan. Najczęstszym hasłem podczas treningu strzeleckiego był timing. Jak ocenia pan zgranie drużyny? - Poranny trening był dla chłopaków przyjemnością. Dopiero w zajęciach typowo taktycznych można zaobserwować dużo biegania, walki, meczowych pojedynków. Jak trzeba zagrać w meczu z Grecją? - Zdajemy sobie sprawę z tego, że Grecy nie zaatakują nas wysoko, bo będą grali skomasowaną obroną, więc atak pozycyjny wydawałby się najwłaściwszym rozwiązaniem, jednak jesteśmy przekonani, że to grecki zespół będzie chciał przejść również do ataku pozycyjnego. Ile czasu poświęcacie na odprawy taktyczne? - Do tej pory trener Franciszek Smuda nie chciał zanudzać zawodników analizami, bo wszystkie wskazówki przez miesiąc czasu mogłyby się ulotnić. Postanowiliśmy, że od poniedziałku zaczniemy operację pod tytułem "Grecja". Staramy się na bieżąco przekazywać piłkarzom informacje na temat taktyki rywali. Paweł Brożek i Artur Sobiech nie grali ostatnio regularnie. W jakiej są formie? - W trakcie obozów przygotowawczych trenowali więcej niż Robert Lewandowski, aby osiągnąć szczytową formę na turniej. W Turcji i w Austrii nadrabiali stracony czas i muszę przyznać, że wyglądają przyzwoicie. Teraz czekają na swoją szansę. Kto będzie pierwszym zmiennikiem Roberta Lewandowskiego? Czy w tej kwestii rywalizacja została rozstrzygnięta na korzyść Artura Sobiecha? - Nie, choć Artur wykorzystał ostatnio swoją szansę, strzelając gola z Łotwą i wywalczając dla nas rzut karny w spotkaniu z Andorą. To daje mu przewagę psychologiczną nad Pawłem Brożkiem. Czy jest szansa, aby przy niekorzystnym rezultacie na boisku pojawiło się dwóch napastników? - Bierzemy to pod uwagę, jesteśmy przygotowani na taką ewentualność, ale wolelibyśmy uniknąć takiej sytuacji. Notował: Konrad Kaźmierczak