Konrad Piasecki: Pan zostałby trenerem reprezentacji?Dariusz Dziekanowski: - Marzeniem każdego byłego zawodnika, trenera jest na pewno zostanie trenerem reprezentacji. Czyli nie powiedziałby pan: "Nie", gdyby przyszła propozycja?- Trzeba by było mocno się zastanowić. To nie jest taka prosta sprawa. A pańskim zdaniem Smuda powinien pozostać na fotelu?- Nie. Bo? Bo zawiódł na tych mistrzostwach?- Myślę, że tak, że go przerosło, że na pewne sprawy nie był w stanie odpowiednio zareagować. Miał dużą szansę. Miał dwa i pół roku spokoju. Mógł przygotować tę reprezentację. Poza tym, w ważnych momentach, gdzie wszystkich miał za sobą, że wszyscy mu pomagali, kibice, miał wspaniałą atmosferę - nie poradził sobie. Bo jest słabym trenerem? Jest słabo przygotowany do tego fachu czy raczej mentalnie sobie nie radzi z tym stanowiskiem?- Myślę, że słabo jest przygotowany. Tyle chaosu i tyle jakichś kontrowersyjnych wypowiedzi jego pomeczowych słyszeliśmy. On sam swoimi wypowiedziami prowokuje do tego, żeby go skrytykować. A ja nie chciałbym. Chciałbym, żeby trener coś widział więcej niż inni kibice, inni trenerzy. Bo i tak ja mam takie poczucie, że na jego głowę sypie się jednak mniej gromów niż zazwyczaj po przegranych w tym stylu mistrzostwach się sypało na głowę trenera.- No tak. Dlatego, że podeszliśmy do tego chyba wszyscy, że to jest entuzjasta, on jest bardzo zaangażowany, on przezywa, tylko nie potrafi. To win w trenerze, tak w procentach, jest ile? 50 procent winy za przegraną?- Myślę, że nieodpowiednio reagował, albo w ogóle nie reagował podczas meczów, nie pomagał zawodnikom. Myślę, że od 63-letniego trenera wymaga się tego, żeby dostosował taktykę do możliwości zawodników i przeciwnika. Ale jednocześnie były w tej taktyce i w tej grze takie momenty, kiedy ta reprezentacja mogła się podobać. Może jednak piłkarze zawodzili, może nie słuchali albo źle wypełniali jego polecenia od pewnego momentu?- Dobrą taktykę wybrał w meczu z Rosją i nikt go nie krytykuje za to. Ale w meczu z Grecją, która awansowała, która była najsłabszym zespołem w tej grupie, nie zareagował w drugiej połowie, kiedy większość zawodników słaniała się na nogach, gdzie potrzebowano pomocy ze strony ławki. Franciszek Smuda po prostu stał i modlił się, żeby nie przegrać, zresztą tak powiedział. On się modlił, żeby nie przegrać tego meczu pierwszego. Czyli to Franciszka Smudę przerosły te mistrzostwa?- Tak. A piłkarzy nie przerosły?- Nie, nie sądzę. Sądzę, że zawodnicy potrzebują instrukcji w czasie meczu. Nie potrzebują komentatora, który będzie cały czas mówił, co mają robić, ale w ważnych momentach ta pomoc jest bardzo ważna. A nie jest tak, że tak trener kraje, jak mu piłkarzy staje, to znaczy, że ci piłkarze są cały czas za niscy na takie progi, jak np. ćwierćfinał mistrzostw Europy?- Jeżeli Błaszczykowski, Lewandowski, Piszczek, Szczęsny, pozostali zawodnicy grają w dobrych klubach, i to grają, nie ma takiej sytuacji, że tak jak w 2008 roku, że połowa kadry, połowa tych reprezentantów siedzi na ławce rezerwowych, i pokazali - Błaszczykowski, Lewandowski, Piszczek - że wygrywaj mistrzostwo Niemiec, wygrywają Puchar Niemiec naprawdę bardzo silnej lidze niemieckiej. Czyli pan by powiedział: tych piłkarzy było stać na ćwierćfinał.- Tak. Gdyby nie Smuda.- Nie. Nie, ja już przyznam się szczerze, że już mam dosyć mówienia o tym, krytykowania Smudy cały czas. To nie krytykujmy, tylko popatrzmy na to, co dalej. Wiele osób mówi: zbawieniem byłby trener z zagranicy. Byłby?- Myślę, że musimy odpowiednio zanalizować trenera, czyli zrobić z nim wywiad, zobaczyć, jaką on pracę wykonywał w poprzednich klubach. Tu potrzeba pracy osób, które ocenią właściwie tego trenera. A uważa pan, że to rozróżnienie trener polski-trener zagraniczny to jest rzeczywiście tak kluczowe rozróżnienie dla sukcesu polskiej piłki nożnej?- Myślę, że w Polsce trudno szukać osobowości takiej, która ma swoją wizję, która nie jest podporządkowana pewnym osobom. Przez 2,5 roku mieliśmy trenera, który działał na nos - jakbyśmy na przykład powiedzieli Mourinho albo nie wiem Guardiola, albo inni. Mamy trenera,który działa na nosa i wszyscy byśmy się dotykali za tego nosa i może byłaby taka sytuacja, że osiągając wspaniały wynik podczas mistrzostw Europy Mourinho i inni by dotykali się za nosa, mówili: "Chcemy trenować tak, jak Franciszek Smuda". Potrzeba trenera, który jest otwarty na nowinki, to, co się dzieje w piłce. Współpraca z psychologiem, współpraca z ludźmi od przygotowania fizycznego - z tego wszystkiego on umiejętnie musi korzystać. Ale mieliśmy kiedyś takiego trenera. Nazywał się Leo Beenhakker i też mu wyszło jak wyszło. I też rozstawał się z reprezentacją, sypiąc sobie głowę popiołem i sypiąc popiołem głowy działaczy.- Tu jest właśnie ważna rzecz, że nawet Leo wciągnął się w te sprawy i zaczął dyskutować, zaczął po prostu zniżać się do pewnego poziomu, do którego, myślę, że został wciągnięty, że po dwóch latach pracując w PZPN-ie można powiedzieć - z PZPN-em, z ludźmi z PZPN-u - można się wciągnąć, można zacząć mówić ich słowami.Czuje pan w powietrzu zapach nadchodzącej rozprawy z PZPN-em?- Tak.Ale jak mocnej i jak silnej i jak rewolucyjnej rozprawy?- Myślę, że jak wszyscy teraz chcą zmian, wszyscy zobaczyli, że w ciągu czterech lat można wybudować stadiony, że można wspaniale się bawić, że to nie jest miejsce dla kiboli, że naprawdę cała Polska, całe rodziny mogą przychodzić na mecz i wspaniale z tego korzystać, ale PZPN nie dorósł do tego, aby być w tej wielkiej piłce. Ci ludzie, którzy są od wielu lat po prostu powinni powiedzieć dziękuję.Ale da się to zmienić od góry? Wprowadzić tam jednego człowieka, nowego prezesa PZPN-u, którego jakoś by ci działacze wybrali, który zmieni tę strukturę?- To jest duży problem, dlatego że jest taka siatka, żeby dostać się do władz trzeba poświęcić kilka lat. Nie każdy były piłkarz chce stracić ten czas na to, aby przebijać się w tym środowisku, więc jest bardzo ciężko. To kto powinien zostać takim prezesem PZPN-u, który by zmienił tę organizację?- Kto powinien? Osoba, która ma wizję, która szanuje to środowisko, osoba, która jest kompetentna, która wie jak zarządzać. A ma pan takie nazwisko w głowie, bo jeśli chodzi o trenera to pan ma? Piotr Nowak. A jeśli chodzi o szefa PZPN-u?- Trudno mi jest powiedzieć, naprawdę. A uważa pan, że rzeczywiście jest tak, że zmiany, rewolucja w PZPN-ie przyniosłaby w polskiej piłce szybkie efekty?- Myślę, że tak, bo trzeba, przykładowo, szkolenie młodzieży, nie ma żadnego impulsu z PZPN-u, żeby to wszystko poprawić, nie ma nacisku na kluby, aby poświęcili więcej czasu. Pamiętajmy, że podczas mistrzostw Europy jedynie Rafał Murawski z Lecha Poznań grał. Wszyscy pozostali zawodnicy to przez wiele lat grają zagranicą. Chciałbym, żeby za kilka lat, oczywiście potrzeba cierpliwości, bo połowę drużyny, połowę zawodników w tej drużynie, żeby to byli zawodnicy, którzy grają w polskiej lidze, żeby ta liga była silna. My marzymy o Lidzie Mistrzów, o Lidze Europy, no ale nie z tymi działaczami. No to kiedy polska piłka odniesie sukces?- Myślę, że w najbliższym czasie, potrzebne są zmiany, tak jak powiedziałem.