Czekało na nich kilkudziesięciu czeskich i kilku polskich kibiców. Na polskich piłkarzy nie czekał nikt; jedynie przed lotniskiem, skąd polska reprezentacja ok. godz. 1 odleciała do Warszawy, pojawiła się grupka fanów.We Wrocławiu to zwycięscy Czesi cieszyli się największą popularnością. Jednym z kibiców wypatrujących Czechów przed wrocławską bazą czeskiej reprezentacji - Hotelem Monopol - był szesnastoletni Piotrek Sass z Łodzi. Do Wrocławia przyjechał w sobotę z młodszym bratem i mamą. Bracia są pasjonatami futbolu i jego historii, przed wrocławskim hotelem czeskich piłkarzy chcieli spróbować zdobyć kilka autografów.- Mam dziś Barosaz, Rezeka, Jiraczka, Sivoka, Rosicky'ego, Czecha i Plaszila. Chwilka, ktoś wychodzi - przerwał Piotrek, po czym podbiegł do niepozornego chłopaka w dresowej bluzie, który wyszedł z hotelu z dziewczyną.- O, Frantiszek Rajtoral - zaprezentował kolejny zdobyty autograf po tym, jak mama zrobiła braciom zdjęcie z piłkarzem.Jak relacjonował, czescy piłkarze wychodzili z hotelu stosunkowo niedługo po tym, jak przyjechali ze stadionu po meczu. Czekający na nich czescy kibice przede wszystkim prosili ich o wspólne zdjęcia. - Jeden z najlepszych dzisiaj, Petr Jiraczek, pozował chyba do kilkunastu" - zaznaczył Piotr. Początek mistrzostw - zremisowany mecz Polaków z Grecją - bracia oglądali w strefie kibica przy łódzkiej Manufakturze. Potem byli w Warszawie przy meczu Polska - Rosja: Piotr wygrał w konkursie jednego ze sponsorów Euro 2012 i w nagrodę, oprócz kompletu stroju sportowego, podczas meczu podawał piłki zza bramki, za którą siedzieli kibice rosyjscy.- Nie było strasznie, było normalnie. Dla dwóch robiłem nawet jakieś zdjęcia - opowiadał Piotrek. - Najgorsze chyba, że podczas meczu nie mogli okazywać emocji - wtrąciła mama. - Takie zasady - zaznaczył Piotr i dodał, że sobotni mecz oglądali we Wrocławiu, w strefie jednego ze sponsorów.- Planowaliśmy jeszcze jechać za naszymi do Gdańska, ale teraz to można najwyżej za Czechami - westchnął nastolatek. Dopytywany przyznał, że przydałby mu się jeszcze może autograf pomocnika Tomasza Hubschmana. W tym samym zeszycie, co sobotnie podpisy czeskich piłkarzy, miał jeszcze m.in. autograf Macieja Żurawskiego.- Poczekamy tu trochę, może jeszcze ktoś wyjdzie - zadeklarował ok. 1 w nocy Piotrek. Na autografy i zdjęcia polskich piłkarzy przed ich wrocławskim hotelem HP Park Plaza w nocy z soboty na niedzielę nie czekał nikt.