- Piłkarze belgijskiego zespołu dopiero wrócili ze zgrupowania w Turcji, dlatego dopiero jutro będę miał możliwość swobodnej rozmowy z Grześkiem. Z tego co jednak wiem, on nie kwapi się do zmiany klubu. Zamierza w sportowej rywalizacji wywalczyć miejsce w podstawowym składzie. W tej chwili pewne miejsce w wyjściowym składzie ma Węgier - Laszlo Koteles, który w Racingu Genk uchodzi za prawdziwego bohatera. Jego fenomenalna postawa w znacznym stopniu przyczyniła się do awansu do Ligi Mistrzów - powiedział dla INTERIA.PL Radosław Osuch, agent zawodnika. Według doniesień belgijskich dziennikarzy, Sandomierskim interesuje się Wisła Kraków, jednak jego odejście w znacznym stopniu uzależnione jest od negocjacji z Loganem Baillym. Bramkarz Borussii Moenchengladbach, który ostatnio przebywał na wypożyczeniu w szwajcarskim klubie Neuchatel Xamax, już trenuje z belgijskim zespołem, ale ostateczna decyzja w jego sprawie jeszcze nie zapadła. Trener Belgów - Mario Been uważa, że nie ma sensu trzymać w klubie tylu piłkarzy występujących na pozycji numer jeden. Przed byłym piłkarzem Jagiellonii Białystok, który jeszcze nie zadebiutował nawet w rozgrywkach Jupiler League, otwiera się więc szansa na przeprowadzkę i regularną grę. Ten ostatni czynnik to dla Franciszka Smudy główne kryterium, którym będzie kierował się przy powołaniach na finałowy turniej mistrzostw Europy. - Niewiele mi wiadomo w kwestii ewentualnego transferu Grześka do Wisły Kraków. Proszę sobie przypomnieć, że Genk zapłaciło za niego duże pieniądze. Krakowski klub na pewno nie stać na transfer definitywny - dodał menedżer Sandomierskiego sugerując, że w grę wchodzi tylko i wyłącznie wypożyczenie.