Mariusz Rumak jeszcze nie wygrał meczu, ale już zajął się promocją samego siebie. Młody chłopak, życzę mu jak najlepiej, ale byłoby lepiej, gdyby na początku zajął się boiskiem, a nie autopromocją. Aby być innym od wszystkich, tworzy swoje teorie. Po przegranym meczu z Wisłą palnął coś w rodzaju: "Chłopaki zareagowali właściwie i nie akceptują porażki". OK, fajnie, ale co to znaczy? Że w rewanżu będziemy się bronić, bo myślimy, że wygraliśmy pierwszy mecz? Trochę to śmieszne, podobnie jak jego niedzielne wywody w programie analizującym ostatnią kolejkę. Wiadomo, media potrzebują bohaterów, ludzi chwili, chcąc zapraszać ich do programów i mają do tego pełne prawo. Tak samo, jak trener ma prawo powiedzieć: "Spokojnie, najpierw chcę wygrać choć jeden mecz, a potem przyjdę do Was". Rumak jest elokwentny, wygadany, ale niepotrzebnie na siłę chce w pięć minut wszystkich do siebie przekonać. Zamiast mówić, wystarczy wygrać kilka spotkań. Oczywiście, rozumiem młodzieńczą fantazję, naukowe stwierdzenia, co to jest gra czterech na dwóch , czyli popularny "dziadek" i czemu to ma służyć, ale odżegnywanie się od tego, co robił Bakero jest wielkim nietaktem i brakiem jakiejkolwiek lojalności. Stary, Ty byłeś jego asystentem! Jak się nie podobało, to trzeba było powiedzieć: "basta. Ja się pod tym nie podpsuję". A tak, wyglądało to na tak zwane "chińskie czekanie". Cierpliwie, kropelka po kropelce, aż się Bakero wyłoży, a potem będzie kolej na mnie. Podobne błędy do tych Rumaka robili inni młodzi gniewni. Pamiętamy Czesia Michniewicza na początku jego kariery. Szedł jak burza, wygrywał, zaczął myśleć, że to on, a nie piłkarze są najważniejsi. Bardziej od szatni uwielbiał światła kamer. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy. Do dzisiaj odbija mu się to czkawką. Tomek Hajto broni swojego Chorwata (Luki Gusicia), co mu "pomógł" przegrać dwa, czy trzy spotkania. OK, słusznie. Tak pewnie musi być. Jesteś trenerem i trzeba piłkarzy protegować, mądrze prowadzić i dbać o nich. Ale co by Hajto powiedział trzy miesiące temu w tej samej sprawie, gdyby był komentatorem w studiu telewizyjnym? Prosto stwierdziłby: "Kto tego piłkarz w ogóle sprowadził? Ja nawet po bankiecie byłbym od niego lepszy!" Hajto ryzykuje, bo następna porażka może okazać się fatalna. Ale jako człowiek i trener przez ostatnie dwa miesiące nauczył się więcej, niż w ostatnich dziesięciu latach. Tego doświadczenia nikt mu nie odbierze i życzę, by procentowało w przyszłości. W ostatnich latach było momenty Kafarskiego, Ulatowskiego i wielu, wielu innych. Trwały one jednak zazwyczaj krótko, a gdzie oni dzisiaj są, co oni robią? Trener jest jak pogoda - ona jest zawsze, tylko nie zawsze dobra. Nie ma trenerów, którzy by tylko wygrywali. Wielki znakomity Giovanni Trapattoni po sukcesach, jakie osiągnął z Juve, myślał, że to on, a nie zawodnicy są najlepsi i najważniejsi. Poszedł tworzyć wielką piłkę do Cagliari. Trwało to siedem kolejek i skończyło się biletem powrotnym do swego domu. Fabio Capello zawsze mówił, że najlepszy trener to taki, który umie wybrać odpowiedni klub w odpowiednim momencie. Czy ktoś może pomyśleć, że Guardiola i Mourinho, gdyby zamiast Realu i Barcy potrenowali dwie ostatnie drużyny hiszpańskiej ligi, to coś by to zmieniło w układzie sił? Według mnie - nic. Trenerzy powinni dbać tylko o to, co o nich sądzą i myślą piłkarze. To jest najważniejsze. Media są potrzebne, bo nakręcają koniunkturę, potrafią upiększyć rzeczywistość. Nie można wymagać jednak od nich, że cię wypromują nawet wtedy, gdy nie masz wyników. Dziennikarska ręka jest fantastyczna, gdy wygrywasz. Pogłaska cię, pochwali, da dobre samopoczucie. Ale gdy przegrasz, ta sama ręka od razu chce cię udusić, upokorzyć, wytknąć błędy. Tak jest wszędzie i tak jest właściwie. Niech o tym pamiętają nasi młodzi trenerzy. Wiele jest do zrobienia w naszej piłce, potrzebujemy nowych, młodych gniewnych. Niech tylko jednak dbają o szatnię, piłkarzy, klub a nie starają się na siłę zająć własną promocją. ***Zbigniew Boniek współpracuje z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.