Piłkarz Borussii Dortmund Jakub Błaszczykowski nie wpada w euforię po wygranej z Bayernem Monachium (1-0). Zaznaczył, że do mistrzostwa Niemiec jego ekipie jeszcze trochę brakuje, ale takie spotkania dają doświadczenia niezbędne na Euro 2012. Środowe zwycięstwo nad Bayernem znacznie przybliżyło Borussię do mistrzostwa Niemiec. Sześć punktów przewagi na cztery kolejki przed końcem rozgrywek to wystarczająco dużo, by już zacząć się cieszyć?Jakub Błaszczykowski: To najgorszy moment na przedwczesną euforię. Nie możemy się rozluźnić. By obronić tytuł, potrzebujemy siedmiu punktów. Zostały cztery mecze, a mamy ciężkich rywali, w tym w sobotę Schalke Gelsenkirchen w derbach Zagłębia Ruhry. A takie potyczki rządzą się swoimi prawami. Jeszcze mistrzostwa nie mamy, jeszcze poczekajmy.Co pomyślał pan, jak sędzia w 85. minucie podyktował rzut karny dla Bayernu? Prowadziliście przecież tylko 1-0...- Pomyślałem sobie o meczu z VfB Stuttgart (4-4), kiedy w ostatniej minucie straciliśmy zwycięstwo. Wówczas zabrakło nam trochę szczęścia, więc teraz był czas na uśmiech fortuny. Wierzyłem w bramkarza Romana Weidenfellera, liczyłem, że obroni jedenastkę. I tak się stało. Potem wiedziałem, że tego meczu już nie przegramy. Później Bayern miał co prawda jeszcze okazje, po których normalnie strzela, ale my po prostu mieliśmy to spotkanie wygrać. I tak też się stało.Czy w ciągu 90 minut byliście zespołem faktycznie lepszym?- Myślę, że nie. To był mecz walki i pokaz siły z obu stron. Raz my mieliśmy przewagę, raz przeciwnik. Najważniejszy jest wynik. My cieszymy się, że mamy trzy punkty. To jest najbardziej istotne.W perspektywie zbliżających się mistrzostw Europy rywalizacja na boisku z takimi zawodnikami jak Franck Ribery czy Arjen Robben może wnieść coś pozytywnego do reprezentacji?- Jest nas w Borussii trzech, oprócz mnie Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek, a doświadczenia, które zbieramy grając z takimi drużynami, jak Bayern Monachium, na pewno zaprocentują. Takich zespołów w lidze niemieckiej jest więcej. Najważniejsze, że co tydzień walczymy z ekipami, które prezentują najwyższy poziom. To daje poczucie pewności siebie również na arenie międzynarodowej. A to niezbędne, by potem dobrze zaprezentować się w kadrze.Myśli pan już o Euro?- Nie, na razie nie. Muszę skupić się na tym, co dzieje się teraz. Zostało nam jeszcze kilka bardzo ważnych spotkań i mamy jeszcze trochę rzeczy do zrobienia. Czas na pełne skupienie się na mistrzostwach Europy przyjdzie w odpowiednim momencie.Czuje się pan podstawowym zawodnikiem na Euro?- Trudno odpowiedzieć. Każdy ma swoje własne przemyślenia, czy zasługuje, by znaleźć się w kadrze. Na pewno jestem jednym z tych, którzy mają duże szanse. Decyzje podejmuje trener i wiem, że szkoleniowiec ma jakąś koncepcję. Myślę, że dobrze byłoby, by była kontynuowana. Poza tym do końca sezonu ligowego zostało nam jeszcze kilka meczów, a w życiu piłkarza wiele rzeczy szybko się zmienia.Jest pan w Dortmundzie już pięć lat. Zadomowił się pan?- Nigdy się chyba nie przyzwyczaję. Bardzo tęsknię za Polską, rodziną, znajomymi. Aczkolwiek pięć lat to szmat czasu i człowiek przystosowuje się do miejsc, ludzi, otoczenia. Lubię wyjść na miasto, ale nie mam zbyt wiele okazji i czasu. Prawie cały tydzień trenujemy, są wyjazdy na mecze, więc najważniejszy pozostaje odpoczynek w domu.Rozmawiała w Dortmundzie - Marta Pietrewicz Bundesliga - wyniki, strzelcy bramek, składy, tabela