Im dobitniej selekcjoner Franciszek Smuda podkreśla, że dla niego sprawa Boruca w kadrze jest zamknięta, tym częściej temat powraca. Ostatnio - za pośrednictwem TVP - wypowiedział się sam Artur. - Jak najbardziej chcę grać w reprezentacji Polski i na Euro 2012. Problemem jest tylko to, że ktoś mnie nie chce - powiedział bramkarz Fiorentiny, jak gdyby nigdy nic. Jakby nigdy nie nazwał Smudy publicznie Dyzmą i nie wrzucił mu jeszcze kilku mocnych, chwytliwych haseł.Łatwo się Smudę obrażało przed kamerą, ale teraz w jej świetle o wiele trudniej selekcjonera przeprosić. - Co zrobiłem by grać? Gram regularnie i całkiem OK to robię - odpowiada dziennikarzowi TVP, Jackowi Kurowskiemu nasz bramkarz. Co do sportowej przydatności Artura do reprezentacji Polski nikt chyba nie ma wątpliwości. Nawet sam "Franz". Boruc jest ciągle w formie, broni w mocnym klubie liczącej się nie tylko w Europie ligi. Dawno nie miał spektakularnej wpadki, jest pewnie najlepszym polskim bramkarzem, nawet lepszym od rozwijającego się nadal Wojtka Szczęsnego.Ale o być albo nie być w kadrze decydują też inne aspekty. Także te behawiorystyczne. Reprezentacja Polski, tak jak każda inna drużyna, kieruje się swoimi prawami. Jest paczką ludzi nadających na wspólnych falach, do której wyluzowany, czasem aż nadto, bramkarz może najzwyczajniej nie pasować. Skoro Smudzie udało się wytworzyć chemię w tej drużynie, nauczyć ją walki do końca nawet w meczach towarzyskich, to czy warto teraz zaryzykować utratę tego wszystkiego, by dać Borucowi kolejną szansę? "Holy Goalie" sam zapracował na miano nieobliczalnego. Potrafił być wielki, jak na finałach Euro 2008, ale też i bezradny, jak na Tehelnym Polu w Bratysławie, czy w Belfaście. Bywał też nieodpowiedzialny i dobrą zabawę przedkładał nad etykę reprezentanta Polski. Lwów, czy samolot wiozący kadrowiczów z wyprawy za ocean to dobitne przykłady, że dla naszego Króla Artura zasada "just for fun" jest ponad wszystkie inne.Artur jest ulubieńcem kibiców. Robienie ankiety na temat przydatności "Borubara" do kadry jest bezcelowe. Co najmniej 90 procent fanów jest za jego powrotem do reprezentacji. Jest uparty i robi draki jak większość z nas, pije jak my wszyscy. A na dodatek jeszcze się niczym nie przejmuje. - Całym życiem i tym co robię, pokazuję jaki jestem. Nie chcę zmieniać się na potrzebę chwili (Euro 2012). Jestem sobą od zawsze i nie zmienię się tylko dlatego, żeby komuś coś ułatwić. Ktoś mnie nie chce i cały w tym problem - mówi Boruc. Swego czasu Paweł Kukiz śpiewał z ironią: "Wróć do nas komuno drzwiami i oknami". Teraz tymi samymi drzwiami i oknami do kadry chce wrócić Boruc. Artur Boruc. Bez wyciągnięcia wniosków i autopoprawy. Dyskutuj na blogu Michała Białońskiego