Zobacz zapis relacji z meczu Zagłębie - Zawisza Zapis relacji z meczu dla urządzeń mobilnych Przez trzy lata PZPN musiał walczyć z politykami, by ci w końcu zgodzili się na wpuszczenie polskiej piłki klubowej na Stadion Narodowy. Ciągle związek słyszał wymówki - a to łączność dla policji na którymś poziomie była zbyt słaba, a to zabezpieczenie przeciwpożarowe nie było idealne, gdy Ekstraklasa SA chciała na Narodowym zorganizować Superpuchar, ówczesna minister sportu Joanna Mucha zapytała, kto wymyślił, by o to trofeum grały akurat dwa zwaśnione ze sobą kluby. Kibic klubów Ekstraklasy jawił się rządzącym naszym krajem jako wampir, który nie tylko wypija krew, ale też potrafi zjadać plastik i beton, więc nie wiadomo co by ze zbudowanego za 2 mld zł cuda architektury sportowej po takiej wizycie kibiców pozostało. Prezesowi PZPN Zbigniewowi Bońkowi udało się podpisać umowę na rozgrywanie finału Pucharu Polski przez trzy kolejne lata właśnie na Narodowym, właśnie 2 maja, w dniu święta flagi narodowej. I co się okazało? Była świetna zabawa, ponad 35 tys. ludzi, głośny, kulturalny doping (głównie dla Zawiszy Bydgoszcz), oprawa godna finału Ligi Mistrzów, odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego, a na trybunach było też kilka tysięcy dzieci, w tym ponad 600 finalistów największej piłkarskiej imprezy w Europie dla milusińskich - Turnieju o Puchar Tymbarku. Promocja sportu, promocja futbolu, a także promocja Polski - a jakże! Po co były te wstręty robione przez trzy lata PZPN-owi? Na boisku długo bramki nie padały, ale to nie znaczy, że nic się nie działo. Wręcz przeciwnie - początek był wprost imponujący. W pierwszych 10 minutach mogły paść z cztery gole. Drużyny grały z pominięciem drugiej linii, kotłowało się raz po raz w polach karnych. Jako pierwszy mocno kopnął po rzucie rożnym Elvedin Dżinić, który celował w długi róg, lecz nie trafił. Za moment, po stracie Sebastiana Ziajki David Abwo pokazał, iż jest szybki jak strzała - w obronę wszedł jak w masło, ale przegrał pojedynek z rosłym jak dąb Wojciechem Kaczmarkiem. 10. i 12. min to dwie świetne okazje dla Zawiszy, którego lewoskrzydłowy Luis Carlos najpierw otrzymał piękne, dalekie podanie od Andre Micaela, ale nie dał rady Silvio Rodiciovi. Za moment Carlos dobijał na pustą po Piotrze Petaszu i nie trafił. Atak pozycyjny był domeną bydgoszczan, ale szybkość i była atutem lubinian, którzy mieli niesamowitego Abwo. Po wrzucie z autu Pavla Widanowa główkował niecelnie Dżordże Cotra, a po drugiej stronie boiska Jirzi Bilek świetnie zablokował składającego się do strzału Wahana Geworgiana. Po przerwie również działo się sporo. Głównie pod bramką "Miedziowych". W pewnym momencie cała ławka rezerwowych Zawiszy wyskoczyła, widząc oczyma wyobraźni już piłkę w siatce, lecz Luis Carlos został zablokowany, podobnie zresztą jak Wahan Geworgian. W 60. min nie po raz pierwszy wściekał się na sędziego trener Ryszard Tarasiewicz, gdyż arbiter nie użył gwizdka, gdy na środku murawy Kwiek przewrócił Drygasa. Za moment serię mocnych strzałów z dystansu zaczął Sebastian Dudek. Po tym z 62. min, z 30m, piłka przeszła tuż obok słupka, ale i tak obudziło to kibiców, którzy ryknęli ("WKS! WKS!"), a Ryszard Tarasiewicz długo trzymał się za głowę. Z kolei w 86. min Puchar Polski dla Lubina powinien zapewnić Abwo, który uwolnił się spod krycia, by z 7 metrów kopnąć nad poprzeczką! Trener ekipy z Dolnego Śląska - Orest Lenczyk podniósł się z ławki i poprawił spodnie - tak go to zdenerwowało. W II połowie za głowę trzymał się m.in. Tarasiewicz, a na początku dogrywki robił to jego piłkarz Jorge Kadu. Nie mógł uwierzyć, że po jego strzale głową z 95. min jakimś cudem piłkę na poprzeczkę sparował Rodić. Dla Zagłębia mógł strzelić Piech, który "przejechał" obok nosa Andre Micaela, lecz jego strzał obronił nogą Kaczmarek. Na początku II połowy dogrywki najpierw wielką szansę zmarnował Igor Lewczuk (został zablokowany), a w rewanżu z woleja, z dystansu, uderzył Adrian Błąd, tyle że minimalnie za wysoko. Po serii trzech rzutów rożnych Alvarinho, bydgoszczan mógł ucieszyć Lewczuk, jednak główkował nad poprzeczką. Ostatnią "setkę", niemal w ostatniej sekundzie dogrywki zmarnował Kadu i w ten sposób doszło do rzutów karnych! Pierwszą "jedenastkę" wykorzystał Jirzi Bilek strzałem w lewy róg. Sebastian Dudek nie trafił na bramkę i to Zagłębie znalazło się w lepszej sytuacji! Arkadiusz Piech wiedział o tym i nie chciał tego zepsuć - huknął znowu w lewą stronę - Kaczmarek wylądował w przeciwnym rogu! Kamil Drygas uderzeniem po ziemi w prawy róg nie dał szans Rodiciowi, ale Zawisza potrzebował odrobienia straty. Adrian Błąd huknął pod poprzeczkę, Kaczmarek spodziewał się strzału dołem - było 3-1 dla "Miedziowych". Jorge Kadu trafił w okienko, łapiąc kontakt na 3-2. Dżordże Cotra postanowił uderzyć w środek, Kaczmarek uznał, że nie ma sensu się rzucać w jakimś kierunku, bo nic nie wyczuwa. I w ten sposób obronił! Do wyrównania na 3-3 doprowadził Alvarinho. Pavel Widanow - przy potwornych gwizdach - uznał, że należy pakować w lewy róg, bo to najlepsza recepta na Kaczmarka i miał rację. "Na musiku" znalazł się Wahan Geworgian - nie mógł zmarnować karnego - i trafił w środek bramki, a Rodić rzucił się w lewy róg. Curto pewnie wykorzystał szansę, a Luis Carlos uderzył w lewy górny róg, przy krótkim rozbiegu, z dwóch kroków. Kaczmarek obroni strzał Boneckiego - wybrał prawy róg i miał pecha, bramkarz też tam się rzucił. Igor Lewczuk zakończył zabawę w siódmej serii, trafiając w lewy róg! Ekipa Zawiszy rzuciła się do obściskiwania, a po chwili urodzony bydgoszczanin Zbigniew Boniek wręczył jej Puchar Polski. Finał Pucharu Polski: Zagłębie Lubin - Zawisza Bydgoszcz 0-0, karne 5-6 Zagłębie: Rodić - Widanow, Bilek, Dżinić, Rymaniak - Abwo (110. Błąd), Guldan, Curto (101. Bonecki), Kwiek (110. Przybecki), Cotra - Piech. Zawisza: Kaczmarek - Lewczuk, Andre Micael, Nawotczyński, Ziajka - Petasz (86. Kadu), Wójcicki (111. Alvarinho), Drygas, Dudek, Luis Carlos - Geworgian. Sędziował Jarosław Przybył z Kluczborka. Żółta kartka: Kadu, Andre Micael. Widzów: 37 120 Ze Stadionu Narodowego Michał Białoński Puchar Polski: wyniki, strzelcy